Rezygnacja ze stanowiska prezesa SPR-u Pogoni Szczecin ogłoszona na wtorkowym (18 czerwca) walnym zgromadzeniu członków stowarzyszenia przez Przemysława Mańkowskiego wywołała ogromny szok w całym środowisku piłki ręcznej. Największy chyba u samych zawodniczek, które w znacznej mierze przebywały już na urlopach lub w rodzinnych miejscowościach. Klub, zgodnie ze wspomnianą decyzją walnego, ma zostać postawiony w stan likwidacji. Szczypiornistki mają nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Postanowiły wystosować apel. Jego treść w poniższym materiale.
- Drodzy mieszkańcy Szczecina, kibice piłki ręcznej i nie tylko, nasz klub, który od lat odnosi raz większe, raz mniejsze sukcesy, potrzebuje pomocy. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie osoba, która dała temu klubowi najwięcej, prezes Przemysław Mańkowski - zaczęła Natalia Janas.
- Nie wierzymy w to, że w takim mieście nie ma osób, które nie mogłyby nam pomóc. Pogoń bardzo dużo znaczy dla osób z nią związanych. Nie wyobrażamy sobie, że może nas nie być - kontynuuje rozgrywająca Karolina Kochaniak. Przypomnijmy, że Mańkowski pojawił się w Pogoni w 2010 roku, kiedy ta grała jeszcze w I lidze. Od tamtej pory zaczął się progres drużyny zwieńczony medalami w mistrzostwach Polski i krajowym pucharze. Za jego czasów szczecinianki dwukrotnie awansowały do finału Challenge Cup. Za pierwszym razem sukces ten był tym większy, że dotąd nie udało się to jeszcze żadnemu polskiemu zespołu wśród pań.
źródło: własne
|
|