ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
Bengoro
Derby dla Wybrzeża
Po ciepłych listopadowych wieczorach nie zostało już śladu, a deszczowa aura zagościła na ligowych boiskach na dobre.

Co ciekawe z ciepłojesienną pogodą w niebyt wydaje się odchodzić pełna chaosu gra Błękitnych. Mimo niekorzystnego wyniku przywiezionego z Kołobrzegu zaprezentowany sposób prowadzenia gry, koncepcja rozgrywania akcji pozwalają z nadzieją spojrzeć na kolejne spotkania, a perspektywa powrotu do zespołu kontuzjowanych Fadeckiego i Wawszczyka każe z olbrzymią wiarą wyczekiwać meczów po przerwie zimowej.
Składy
Kotwica wystąpiła w najsilniejszym zestawieniu z powracającym do składu Poznańskim, kapitanem drużyny i od czterech sezonów podporą defensywy. Błękitni z również powracającym na pozycję stopera Pustelnikiem po jednomeczowej pauzie za żółte kartki. Personalnie w porównaniu z ostatnim meczem z Legionovią zmian niewiele, lecz taktycznie ustawienie drużyny jakże odmienne. Zamiast regularnego w ostatnim czasie 4-4-2 otrzymaliśmy nowatorskie w wykonaniu Błękitnych 4-2-3-1. Siła tego ustawienia polegała na przesunięciu w centralną strefę ofensywnego rozegrania Flisa, zawodnika, o ile mu siły dopisują, sprawnie operującego piłką na małej przestrzeni, a więc w strefach 20 - 25 metra od bramki przeciwnika, gdzie rywal zaczyna zagęszczać liczbą graczy zaangażowanych w destrukcję drogę dostępu do własnej bramki. Ustawienie to i związane z nim personalne przydzielenie zadań sprawiło, że akcje stargardzian były płynne, budowane od tyłu na dużym spokoju zaoferowanym głównie przez Kazimierowicza, który zabezpieczał rozegranie od strony własnej bramki, obsługując podaniami zawodników ofensywnych. I gdyby Kazimierowicz miał wsparcie w Bednarskim prawdopodobnie gospodarzom pozostałoby jedynie posyłanie górnych piłek na Szuberta, choć i tak przy mizerii Sochania i bezwładności Żołądzia, Kazimierowicz zwłaszcza w I połowie był hegemonem środka pola radząc sobie znakomicie w pojedynkę.


0-1
Pod miejscowymi już w 1min zatrzęsła się ziemia. Rajd Więcka prawą stroną dogranie do Flisa i Małecki nie zdążył dobrze zapoznać się z bramką, a już musiał wygrzebywać piłkę z siatki. Strata bramki podziałała na gospodarzy wyjątkowo deprymująco. Widać, że przez długi czas nie mogli otrząsnąć się z przewagi gości budowanej na konsekwentnym posiadaniu piłki w centralnej strefie boiska. Środek boiska to raz a zagrożenia ze skrzydeł to dwa. Lewą flanką Gutowski, prawą Siwek, obaj boczni obrońcy uporczywie nękali swoich odpowiedników po przeciwnej stronie, nie pozwalając im nawet przez moment pomyśleć o przekroczeniu własnej połowy przy konstruowaniu własnych ataków.

Schematy
Sposobów prowadzenia akcji ofensywnych przez stargardzian oglądaliśmy co najmniej kilka. Widzieliśmy dogrania Flisa do Magnuskiego, jak w 7min, widzieliśmy wymianę zagrań pomiędzy Więckiem i nabiegającym Siwkiem, jak w 10min, kiedy to brak zdecydowania tego pierwszego sprawił, że goście ciągle jeszcze mieli rywala na wyciągnięcie ręki. Były strzały z daleka jak ten w 19min Kazimierowicza zablokowany przez rywali. Były wreszcie stałe fragmenty gry. Jakkolwiek w tym meczu nie był to podstawowy argument drużyny z ulicy Ceglanej, to w 11min dochodzący do głowy Liśkiewicz mógł boleśnie zweryfikować posiadanie przewagi wzrostu przez gospodarzy.

Kołobrzeżanie przy znakomicie dysponowanej drużynie gości skazani byli na szukanie jakiejkolwiek zdobyczy bramkowej po rzutach rożnych, ewentualnie rzutach wolnych zawsze rozgrywanych dorzucaniem piłki na 10 metr bramki Ufnala. Naturalną konsekwencją posiadania w składzie trzech wieżowców w osobach Szutenberga, Żołądzia i Poznańskiego jest dążenie do wykorzystania przewagi w pojedynkach powietrznych, w których jedynie Liśkiewicz miał szansę powalczyć na równych zasadach. Jednak dośrodkowania Kacprzyckiego, czy to z gry (jak w 10min) czy po rzutach wolnych (16min), główki Żołądzia po rzutach rożnych (21min), czy Poznańskiego po wolnym Rydzaka lądowały ponad bramką lub co najwyżej padały łatwym łupem Ufnala.

Nadmieniając o jedynych okazjach gospodarzy po stałych fragmentach gry nie można nie wspomnieć o próbach stwarzania sytuacji bramkowych po stratach gości w środku pola. W takiej sytuacji znalazł się Berg w 30min. Mając już za sobą linię pomocy przeciwnika i wsparcie w postaci dwóch partnerów, przy również trzech obrońcach Błękitnych przed sobą, Berg przegrał ze znakomicie interweniującym Pustelnikiem. W 33min tym razem Ufnal doskonale uzupełnił lukę między obrońcami, którą podaniem do Bejuka starał się wykorzystać Kacprzycki. I wreszcie bezwzględnie najgroźniejsza sytuacja gospodarzy stworzona w 34min, w której zręczny Kacprzycki przy linii bramkowej wykorzystując naiwność Bednarskiego wycofał odzyskaną futbolówkę do nieobstawionego Bejuka. Ufnal w swojej omal cyrkowej interwencji zatrzymał piłkę dosłownie na linii bramkowej, przypłacając wymuszoną giętkość ciała jaką musiał się wykazać drobną kontuzją.

Błękitni rozkwit
I połowa, podobnie jak cały mecz, była niezłym widowiskiem. Mimo niewielu stuprocentowych okazji do strzelenia gola tempo prowadzenia akcji, zdecydowanie i demonstrowane warianty rozegrania przez gości mogły się podobać i wprowadzać miejscowych kibiców w niemałą konsternację. A i dla przyjezdnych taka postawa Błękitnych była niemałym zaskoczeniem. Zaskoczeniem były płynne akcje Flisa, który grając na „dziesiątce” mądrze potrafił piłkę rozegrać ze skrzydłem, czy wycofać do nadbiegającego z głębi pola Bednarskiego, co po strzale tego młodzieżowca omal w 22min nie skończyło się podwyższeniem rezultatu. Widoczni w przekroju całego spotkania boczni obrońcy obsługiwani byli podaniami albo przez środek od Kazimierowicza, albo potężnymi krosami z przeciwległej flanki. Po jednym takim przerzucie tym razem od prawego obrońcy Siwka z woleja próbował uderzać Wiśniewski. Potwierdzeniem ofensywnie usposobionego w tym dniu Siwka niech będzie jego sytuacja sam na sam z Małeckim. W 43min po inteligentnym lobie ponad stoperami Kazimierowicza i błędzie mijającego się z piłką Szutenberga, po którym tylko błyskawiczna reakcja bramkarza pozwoliła wyprzedzić obrońcę(!) gości.

Jeszcze raz podsumowując tą I połowę warto podkreślić atrakcyjność gry Błękitnych. Przeniesienie ciężaru gry z jednego skrzydła na drugie, często bezpośrednie lub z wykorzystaniem Pustelnika, dynamiczne wejścia Siwka, które szczególnie w II połowie jeszcze dadzą się we znaki Rydzakowi, włączanie się do rozegrania przez środek Magnuskiego sprawiały, że nadzieje na ponowne wywiezienie trzech punktów z meczu wyjazdowego nie były bezpodstawne. Do poziomu Siwka dostosował się Gutowski na lewej flance, nie zaniedbując przy tym swoich powinności pod własnym polem karnym, co jak pamiętamy nie było jego mocną stroną w meczu przeciwko Legionovii. Trzeba przyznać, że tym razem dobrze sobie radził z zamieniającymi się pozycjami Kacprzyckim i Bergiem, a pomiędzy jego grą ofensywną o defensywną były zachowane odpowiednie proporcje. Jednym słowem, ustawienie 4-2-3-1 sprawdziło się, a tak niskie prowadzenie wynikało po części ze słabszej niż tydzień temu postawy Magnuskiego, która to postawa była być może następstwem mniejszej liczby piłek docierających do nogi napastnika. Jedna sytuacja z 45min po dograniu niezwykle aktywnego w dniu dzisiejszym Siwka to zbyt mało, choć i tak ogromnie dużo w porównaniu z biernością odpowiednika w drużynie gospodarzy - Szuberta. Możnaby się zastanowić jedynie nad zasadnością rozegrań przez dośrodkowanie i posyłanie górnych piłek w pole karne gości przy wysokiej ich obronie. Schodzący w pole karne niscy skrzydłowi nie byli w stanie nawiązać walki ze wspomnianymi wieżowcami Kołobrzegu.

Kotwica odrodzenie
Nie mając nic do stracenia w II połowę gospodarze weszli z przezwyciężonym kompleksem szybko straconej bramki. Równie szybko jak Flis w pierwszej odsłonie, tak teraz po wolnym Kacprzyckiego główkował Szutenberg, zawodnik posturą i pozycją na boisku porównywany niezwykle zobowiązująco z filarem reprezentacji Polski trenera Kazmierza Górskiego - Gorgoniem. W odpowiedzi Błękitni identycznie główką Wiśniewskiego po rzucie wolnym w 52min próbowali zagrozić bramce Małeckiego. Wiśniewski w realnie bramkowej sytuacji nie miałby szans na dojście do głowy, tu strzelając z 16 metra, sprzed linii obrony mógł próbować de facto jednak z bezpiecznej i w pełni kontrolowanej przez przeciwnika pozycji. W 51min bodaj po raz pierwszy w całym spotkaniu ujawnił się jedyny nominalny napastnik kołobrzeżan - Szubert, strzelając zza szesnastki i wywalczając róg dla swojej drużyny. Z upływem czasu i w konsekwencji przez całą II połowę inicjatywę przejmowali gospodarze. Co prawda nie mogli pochwalić się spektakularnymi akcjami spychającymi gości do rozpaczliwej obrony, lecz bez wątpienia z minuty na minutę budowali posiadanie nie zrażeni w tej fazie gry jedynie pojedynczymi atakami przyjezdnych. Do jednej z tych nielicznych sytuacji zaczepnych i pierwszej cokolwiek znaczącej w II połowie można zaliczyć dogranie Siwka do Flisa w 68min (dopiero!) po rzucie wolnym tego pierwszego i szczupaku tego ostatniego. Chwile potem niecelny strzał Gutowskiego sfinalizował ładną, zespołową akcję rozpoczętą na prawej flance, a zakończoną strzałem z lewej strony.

Karne
Widząc bezskuteczność akcji budowanych z głębi pola, Kotwiczanie szans swoich upatrywali w stałych fragmentach gry. Do nich zaliczyłyby się również rzuty karne, których podyktowania desperacko domagali się zawodnicy wraz z kibicami po dwóch sytuacjach. Najpierw w 41min za nastrzeloną przez Bejuka rękę Pustelnika i drugą w 67min, kiedy to rozpędzonego Kacprzyckiego wbiegającego w pole karne pchnął Gutowski. Jak było naprawdę pokażą powtórki, choć jak dowodzi wynik końcowy „nie ma tego złego…”

1-1
O ile z gry gospodarze nie byli w stanie zagrozić Błękitnym, to wyłom tej tezie uczyniła 76min. Piękne uderzenie Świechowskiego z 18 metrów, niewykluczone że strzał życia tego młodego zawodnika i podanie od wszystko widzącego Bejuka zamienione zostaje na bramkę wyrównującą. Świechowski był zmiennikiem wprowadzonym na boisko za słabo spisującego się i nie ustrzegającego się błędów w środku pola Sochania. Zmiennikiem, który miał w zamyśle trenera Tworka rozłożyć większe akcenty na grę zorientowaną do przodu. I tak się stało. Cała czwórka ofensywna Kotwicy była znakomicie rozpracowana przez broniących się w całym zespołem i cofniętych głęboko we własne pole karne stargardzian. W tym momencie z głębi pola podłączył się Świechowski i zrobił różnicę dezorientując skupioną na jedynie ofensywnej czwórce przeciwnika formację obronną. Pozostaje pytanie czy zbyt głęboko nie zszedł Bednarski, bo strzał padł właśnie z jego strefy.

Znaczy kapitan.
Znani z poprzednich występów z gry do końca pełni wiary w końcowy sukces, mimo straty do przeciwnika np. trzech bramek (bo i tak się zdarzało), kołobrzeżanie po zdobyciu wyrównania, niesieni dopingiem nie tracili animuszu. W 81min w sukurs napastnikom gospodarzy przyszedł Liśkiewicz zmuszając Ufnala po dośrodkowaniu Świechowskiego do wspięcia się na wyżyny swoich bramkarskich umiejętności. Gdy więc ponownie niemoc kreacji sytuacji bramkowych z gry ogarnęła biało - niebieskich, gdy nieskuteczne okazały się strzały Kugiela, dogrania Świechowskiego, czy szarże Bejuka, należało skorzystać z licznie w tym meczu dyktowanych rzutów wolnych z okolic 30 metra. Tak też zrobił w 84min Kacprzycki dośrodkowując piłkę na 7 metr. Ufnal ufny w niezawodzące go dotąd umiejętności śmiało i zdecydowanie wyszedł do piąstkowania nadciągającej futbolówki, gdy tuż przed nim jej lot przeciął Poznański, czyli jedna z wież Kołobrzegu i siła stałych fragmentów. Tak oto gra pełna wiary do końca napędzana determinacją kapitana zostały nagrodzone. Błękitni w II połowie nie byli już w stanie odpowiedzieć prowadzeniem gry na podobnym poziomie co w pierwszej odsłonie. Z upływem czasu siły odpływały, padający deszcz i grząska murawa nadwątliły słabsze od rywala przygotowanie fizyczne do zawodów. Flis z upływem czasu coraz bardziej zaczynał się słaniać na murawie, Wiśniewskiego ambitnie walczącego nierzadko w pojedynkę po zejściu Magnuskiego przeciwko rosłym stoperom, siły zaczęły również opuszczać. I jeszcze w 80min Więcek w próbie kontrataku zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału szukając prawej nogi, by cała akcja mogła odwrócić nieuchronny ciąg zdarzeń.

Optymizm
Podsumowując, jest progres. Błękitni zdają się wychodzić z dołka. Tydzień temu po przeciętnej grze zdołali wywieść z Legionowa 3 punkty, teraz po dobrej grze wracają z niczym. Choć należy mieć nadzieję, że mimo braku zdobyczy punktowej niektóre z akcji kombinacyjnych zespołu, zrozumienie i współpraca na boisku zbudują morale zespołu, na tyle silne by w kolejnych meczach wiara w siebie pomogła rozpocząć konsekwentny marsz w górę tabeli. Mogło się podobać na dużej dokładności przegrywanie piłki z jednej flanki na drugą, efektownie bardziej niż efektywnie wypadały dwójkowe zagrania Więcka z Siwkiem na skrzydle. Nieporozumieniem za to była gra wysoką piłką w pole karne rywala przy braku w nim atutu wzrostu. Również wycofywanie piłki na 16 metr niewiele dało, gdyż Kazimierowicz, nie mówiąc o Bednarskim bardzo asekuracyjnie podchodzili do swoich ofensywnych obowiązków, co z drugiej strony przy grze mocno do przodu obu bocznych obrońców wydaje się zrozumiałe. Ale znowu - grze flankami muszą towarzyszyć centymetry w strefie środkowej tercji obronnej rywala. Tego zabrakło. Indywidualnie pyrrusowym zwycięzcą okazał się Siwek. Ten boczny obrońca w wieku młodzieżowca, nie dość że pozwala zespołowi na wypełnienie limitów PZPN to udanie zastępuje nieodżałowanego Kosakiewicza. Nieźle sonie radził, szczególnie w I połowie na tzw. „dziesiątce” Flis. W II połowie już gasł z minuty na minutę. Kawał zdrowia zostawił na boisku Wiśniewski tyrając na skrzydle i w polu karnym za dwóch. W środku pola z kolei po dwutygodniowej przerwie momentami rządził i dzielił Kazimierowicz, dogrywając piłki kolegom często po wypracowanych odbiorach w strefie środkowej. Słabnących Błękitnych Kotwica przewyższyła w jeszcze jednym elemencie gry -rzutach rożnych, będąc nieznacznie lepszą stosunkiem 4 do 3 potwierdziła swój, trudno nawet określić jako niezasłużony, sukces.

Kotwica Kołobrzeg - Błękitni Stargard 2-1 (0-1)

0-1 Flis 1’
1-1 Świechowski 76’
2-1 Poznański 84’

Kotwica: Małecki - Cichy, Poznański, Szutenberg, Soczyński (26’ Rydzak) - Żołądź, Sochań (58’ Świechowski) - Berg, Bejuk,m Kacprzycki - Szubert (58’ Kugiel)

Błękitni: Ufnal - Siwek, Liśkiewicz, Pustelnik, Gutowski - Kazimierowicz, Bednarski - Więcek, Flis (72’ Wojtasiak), Wiśniewski (88’ Gajda) - Magnuski (65’ Zdunek)

ż.k.: Świechowski, Bejuk, Kacprzycki, Sochań (Kotwica); Kazimierowicz, Więcek, Wojtasiak (Błękitni)
ďż˝rďż˝dďż˝o: obserwacja i przemyślenia własne

relacjďż˝ dodaďż˝: pka
 

II liga (2015/2016)
Kotwica Kołobrzeg Błękitni Stargard
2 1
21-11-2015 17:00
0:1 - 2' - Bartosz Flis
1:1 - 77' - Mateusz Świechowski
2:1 - 85' - Jakub Poznański
pokaż wszystkie zdjęcia
Kotwica: 1. Wojciech Małecki - 23. Witold Cichy, 18. Jakub Poznański, 20. Paweł Szutenberg, 6. Bartosz Soczyński (27' 10. Tomasz Rydzak) - 7. Dawid Berg, 14. Korneliusz Sochań (59' 9. Damian Kugiel), 28. Bruno Żołądź, 17. Tomasz Bejuk, 19. Łukasz Kacprzycki - 11. Michał Szubert (59' 77. Mateusz Świechowski)

Błękitni: 1. Marek Ufnal - 23. Franciszek Siwek, 11. Maciej Liśkiewicz, 19. Tomasz Pustelnik, 24. Rafał Gutowski - 17. Maciej Więcek, 8. Patryk Bednarski, 13. Maciej Kazimierowicz, 14. Bartosz Flis (74' 3. Piotr Wojtasiak), 16. Radosław Wiśniewski (89' 10. Robert Gajda) - 20. Michał Magnuski (65' 5. Bartłomiej Zdunek).

żółte kartki: Sochań, Kacprzycki, Bejuk, Świechowski (Kotwica) / Kazimierowicz, Wojtasiak, Więcek (Błękitni) sędzia: Marcin Zarwalski

Dane pomogli uzupełnić: Tauri, Misiordon, pka - dziękujemy
uzupełnij dane + fotki + video + relacja

imprezę polecają
poleca osób: 3
Moniur pka
Stargard19...

video



fotorelacje
pokaż wszystkie zdjęcia (3)
pka (2)
skryba1213 (1)
relacje
Derby dla Wybrzeża (pka)
Przedsprzedaż biletów na mecz Kotwica - Błękitni (skryba1213)
 
top komentarze
newsy:
mecze:
3 » Pogoń Szczecin-Korona K »
2 » Dąb Dębno-Błękitni II S »
1 » Pogoń Szczecin-Kotwica  »
1 » Gavia Choszczno-Biali S »
1 » Gryf Polanów-Sława Sław »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 0
gości: 12
statystyki portalu
• drużyn: 3133
• imprez: 152673
• newsów: 78310
• użytkowników: 81240
• komentarzy: 1177663
• zdjęć: 903759
• relacji: 40702
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies