Podział punktów w Gdańsku
Od czasu powrotu Dumy Pomorza na najwyższy szczebel piłkarskich rozgrywek w Polsce w spotkaniu pomiędzy Lechią Gdańsk a Pogonią Szczecin nigdy nie wygrali gospodarze. Można powiedzieć, że i tym razem tradycji stało się zadość. Co prawda Portowcy nie wywieźli kompletu punktów, ale to oni byli bliżsi wygranej mimo, że w czternastej minucie na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Adam Buksa. Wynik ustalił niezawodny Łukasz Zwoliński, który z dużą pomocą Ariela Borysiuka pokonał bramkarza biało-zielonych.
- Musimy szanować ten punkt. Wywieźliśmy go z trudnego terenu. Mimo, że Lechia źle zaczęła rozgrywki to jest bardzo ciężkim przeciwnikiem. Musimy szanować to oczko i skupić się na kolejnym meczu u siebie - mówił po starciu Jakub Czerwiński, któremu nie wiele brakowało, aby stał się bohaterem spotkania. W 49. minucie starcia piłka po jego główce minimalnie minęła prawy słupek.
Przed rozpoczęciem meczu z głośników PGE Arena zabrzmiała muzyka z filmu Gladiator, gdy tytułowy bohater 'udawał się do rodziny'. Tak działacze, piłkarze i kibice Lechii pożegnali swojego byłego bramkarza ś.p. Macieja Kozaka.
Gdy już zaczęło się spotkanie podrażnieni dwoma porażkami gospodarze lepiej rozpoczęli starcie. Już w czwartej minucie pod świetnej wymianie piłki z Sebastianem Milą w dobrej sytuacji z lewej strony pola karnego znalazł się Bruno Nazario. Jednak pomocnik Lechii nie trafił czysto w piłkę, także dobrze zareagował Dawid Kudła skracając kąt i golkiper gości pewnie interweniował nogami. Dziesięć minut później gospodarze, którzy zdominowali Portowców dopinają swego. Ariel Borysiuk w środku pola powstrzymuje Rafała Murawskiego, rozpoczyna szybką akcję, przy odrobinie szczęścia znajduje nie pilnowanego Adama Buksę, który pewnie wykorzystuje sytuacje sam na sam strzelając w lewy róg bramki. Goście reklamowali pozycję spaloną, jednak gol został zdobyty prawidłowo, bowiem z zastawieniem pułapki ofsajdowej spóźnił się Jarosław Fojut. Pogoń szybko przystępuję do odrabiana straty. Świetnie z lewej strony drybluje Małecki, wpada w pole karne, ale jego strzał z problemami broni Marko Marić a obrońcy gospodarzy byli zmuszeni wybić piłkę na rzut rożny. Po kornerze kolejną sytuację strzelecką ma Adam Frączczak, ale także i tym razem 'jedynka' Lechii nie dała się zaskoczyć. Cztery minuty później był już jednak bezradny. Zwoliński przejął piłkę pod polem karnym, minął obrońcę i uderzył na bramkę. Piłkę nieszczęśliwie podbił Ariel Borysiuk a ta wpadała lobem do siatki gospodarzy. Stracony gol podciął skrzydła miejscowym a swoją szansę poczuli Portowcy. Bardzo aktywny był Małecki, ale przede wszystkim snajper ze Szczecina, który najpierw wypracował okazję Lewandowskiemu (groźny strzał z lewej strony pola karnego) a później przed przerwą mógł wyprowadzić Pogoń na prowadzanie. Czołowy napastnik ligi strzelił jednak za mocno i nad poprzeczką. W tej ostatniej akcji swoją 'plamę' z 14. minuty 'zmył' Murawski, który to odebrał piłkę na połowie przeciwnika i pięknie podał do Zwolińskiego. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Mimo mobilizacji ze strony swojego kapitana Sebastiana Mili to jednak Pogoń dalej dominowała. W 49. tylko centymetrów zabrakło by Szczecinianie wyszli na prowadzenie. Po rzucie rożnym pojedynek główkowy wygrał Jakub Czerwiński, strzelił w prawy róg, jednak minimalnie niecelnie. Ok. 55. minuty inicjatywę przejęła Lechia, jednak biało-zieloni nie byli w stanie realnie zagrozić bramce Dawida Kudły. Granatowo-bordowi skupili się na kontratakach i po jednym z nich, po strzale Mateusza Lewandowskiego zdobyli nawet gola. Na całe szczęście dla Gdańszczan skrzydłowy Pogoni w momencie podania od Rafała Murawskiego znajdował się na pozycji spalonej i dlatego sędziujący w tym pojedynku Paweł Raczkowski z Warszawy prawidłowo nie uznał bramki. W ciągu następnych piętnastu minut sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Obydwie drużyny nie potrafiły skonstruować nic poważnego pod bramką przeciwnika. Dopiero w 82. minucie robi się groźnie pod w osiemnastce gospodarzy, ale można powiedzieć tylko dzięki niefrasobliwości piłkarzy Lechii. Najpierw napierany przez Zwolińskiego Marko Marić zmuszony był ratować się wybiciem na aut a później Michał Mak z lewej strony pola karnego stracił futbolówkę na rzecz Adama Frączczaka a ten podał do autora wyrównania. Zwoliński uderzył, jednak golkiper gospodarzy nie dał się zaskoczyć. W końcówce regulaminowego czasu gry dzięki dominacji w środku pola, dobremu występowi Mateusza Matrasa inicjatywę przejęła Pogoń, ale poza niecelnym strzałem pomocnika Portowców także nie była w stanie zagrozić bramce miejscowych. Można powiedzieć, że najciekawszym momentem końcówki było zamieszanie z żółtymi kartkami dla Rafała Janickiego. Bowiem według realizatora wywodzący się ze Szczecina obrońca gospodarzy w 85. minucie został ukarany pierwszym kartonikiem a pięć minut później otrzymał drugi. Jednak był to tylko błąd i obydwa zespoły kończyły zawody w komplecie. - Słabo weszliśmy w ten mecz. Chcieliśmy wysoko zaatakować Lechię, przetrwać te pierwsze minuty. Wiedzieliśmy, że doping będzie bardzo głośny, że będzie niósł piłkarzy biało-zielonych. Daliśmy zepchnąć się do defensywy, słabo utrzymywaliśmy się przy piłce i Lechia strzeliła bramkę. Może troszkę szczęścia w tym było, ale jak najbardziej zasłużyła bo my w tym czasie graliśmy akurat najsłabiej w całym spotkaniu. Na całe szczęście dla nas jest potencjał w naszej drużynie. Przebudziliśmy się, zaczęliśmy grać normalnie w piłkę i stwarzać sobie sytuacje strzeleckie. - mówił po pojedynku Czesław Michniewicz. - Mimo, że kalendarz jest dla nas trudny, skonsolidowaliśmy się świetny obóz we Wronkach, dobre zachowanie się na boisku i poza nim Jarka Fojuta, świetna atmosfera w zespole dzięki kapitanowi Rafałowi Murawskiemu powoduje, że ten zespół się tworzy. Na co dzień ciężko pracujemy, żeby wygrywać mecze. Zdaje sobie sprawę, że każdy ciężko pracuje i przyjdą cięższe momenty. Na dzień dzisiejszy mamy pięć punktów po trzech meczach, nie jest źle - dodał szkoleniowiec Portowców. Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0) 1:0 - 14' - Adam Buksa 1:1 - 23' - Łukasz Zwoliński Lechia: Marko Marić - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Maciej Makuszewski (70' Michał Mak), Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes, Bruno Nazario - Sebastian Mila (58' Piotr Wiśniewski) - Adam Buksa (32' Grzegorz Kuświk) Pogoń: Dawid Kudła - Adam Frączczak, Jakub Czerwiński, Jarosław Fojut, Ricardo Nunes, Karol Danielak (83' Robert Obst) - Mateusz Matras, Rafał Murawski, Patryk Małecki (73' Takuya Murayama), Mateusz Lewandowski (71' Dominik Kun) - Łukasz Zwoliński żółte kartki: Bruno Nazario 41', Mar'io Maloca 67', Piotr Wiśniewski 75', Rafał Janicki 89' (Lechia) - Jakub Czerwiński 26', Mateusz Matras 57' (Pogoń) widzów: 11173 sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne / Canal + Sport
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|