Koszalinianki zameldowały się w ćwierćfinale Pucharu Polski
![]()
Początek zawodów w wykonaniu tak jednej, jak i drugiej drużyny był dość nerwowy. Na pierwszą bramkę miejscowi kibice czekali do 3. minuty. Uczyniła to Karolina Olszowa. Co prawdę jeszcze w tej samej minucie wyrównała Paulina Muchocka, ale i tak to Energetyczne po pierwszych 10 minutach przegrywały 3:5. Co ciekawe, ten mógł być nawet wyższy, ale tczewianki myliły się nawet w rzutach karnych. Przytrafił im się w dodatku 6-minutowy przestój w grze i po chwili na tablicy świetlnej pojawił się wynik 6:5.
Kiedy zaś Ioana Manoila podwyższyła na 10:7, wydawało się, że gospodynie odzyskały wigor. Zamiast jednak pójść za ciosem, to w ich poczynaniach ponownie pojawiły się niewymuszone błędy. Nie wytrzymał tego Edward Jankowski i wezwał swoje zawodniczki do siebie. Jego uwagi nie trafiły jednak na podatny grunt. Na 10 sekund przed końcem rzut Marty Tomczyk dawał Samborowi jednobramkowe prowadzenie. Szybka kontra i niezawodna Sylwia Matuszczyk ustaliła wynik na 13:13. Po przerwie w obu zespołach szwankowało skoncentrowanie. Więcej było nieczystych zagrań i błędów niż pięknej gry pod publiczność. Do 45. minuty na niewielkim, ale jednak prowadzeniu były miejscowe (18:17). Cztery kolejne trafienia z rzędu właściwie ustawiły rywalizację. Szczypiornistki Peplińskiego nie chciały składać broni, ale nie za bardzo miały już czym i kim strzelać. W 56. minucie Sara Garović ostatecznie wbiła gwóźdź do trumny tczewiankom. Te zniwelowały swoją stratę, ale wynik końcowy i tak był dość efektowny.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |