AZS w drugiej kwarcie włączył piąty bieg...
Mający nieco problemów w pierwszych piętnastu minutach nowego sezonu AZS-u Koszalin, w połowie drugiej kwarty wraz z wejściem na parkiet Devona Austina i Szymona Szewczyka włączył piąty bieg i pewnie rozprawił się z Asseco Gdynia wygrywając 86:70.
Głównym aktorem tego ciekawego pojedynku był jednak inny nowy nabytek Koszalinian, Qyntel Woods, który jeszcze tak niedawno błyszczał w barwach drużyny z Trójmiasta a teraz przeciwko byłej swojej drużynie zdobył 26 pkt (7 zb.). Co warto podkreślić jak na prawdziwego lidera przystało, gdy biało-niebieskim 'nie szło' w pierwszej kwarcie to on wziął na siebie ciężar zdobywania punktów.
- Dla mnie było bez znaczenia, że graliśmy przeciwko mojemu byłemu klubowi. Chcieliśmy po prostu pierwszy mecz w sezonie wygrać, walczyliśmy o to ciężko i nam się udało, zdaliśmy egzamin. Mamy dobrą drużynę, musimy pracować na rzeczami, które nam jeszcze nie wychodzą, wygrywać jak największą ilość spotkań - powiedział po meczu w wywiadzie dla stacji telewizyjnej Polsat Sport News Amerykanin (na zdj. po prawej stronie podczas V Memoriału im. Romana Wysockiego 2014).
W pierwszej kwarcie i na początku drugiej goście zaskoczyli Akademików swoją zespołowością. Co funkcjonowało w drużynie gości, brakowało tego w szeregach gospodarzy. Poza indywidualnymi zrywami Woodsa gospodarze nie mięli alternatyw. Zmieniło się to w drugiej kwarcie. Na boisku pojawił się Devon Austin (12 pkt w drugiej kwarcie, 3x3 plus akcja 2+1), który celną trójką dał sygnał do ataku. Choć po jego wyrównaniu goście jeszcze odpowiedzieli trafieniami Gladikasa i Waltona to jednak, gdy na boisko powrócił Szewczyk i zza linii 6,75m trafiać też zaczęli inni gracze AZS-u (Woods, 2 x Szewczyk), koszykarze z Trójmiasta stali się bezradni i praktycznie przyglądali się jak miejscowi zdobywają piętnaście oczek z rzędu. Dopiero tuż przed przerwą udało się im odzyskać inicjatywę i dzięki skutecznemu finiszowi Asseco na przerwę schodziło tylko z czteropunktową stratą. Po zmianie stron początkowo doszło do wymiany ciosów, później jednak ponownie Woods i Szewczyk włączyli wyższy bieg, swoje punkty dołożyli Goran Verbanc oraz Garrick Sherman i AZS na ostatnie dziesięć minut gry wychodził z jedenastopunktowym prowadzeniem. Gospodarze takiej przewagi już nie roztrwonili. Co więcej po kolejnych trójkach Austina i Stelmacha najpierw powiększyli przewagę do siedemnastu oczek a po paru minutach nawet do dziewiętnastu. Ostatecznie Koszalinianie wygrali 86:70 i pokazali, że w ich szeregach drzemie spory potencjał, jest jeszcze wiele mankamentów nad którymi trzeba popracować, ale na pewno kibice AZS-u będą mięli sporo pociechy ze swoich ulubieńców. - Cieszy mnie to, że mogłem pokazać się dzisiaj z tej najważniejszej walecznej strony, mimo, że w walce podkoszowej nie było łatwo skacząc przeciwko dwóm zawodnikom mierzącym 220cm. Każdy z nas musi zrozumieć, że nie codziennie Woods będzie zdobywał 26 pkt. każdy z nas musi być gotowy do oddania rzutu i ewentualnego podania do kolegi, który będzie miał lepszą pozycję, musimy sobie pomagać. Dzisiaj popełniliśmy kilka błędów i musimy nad tym pracować. - dodał po meczu Szymon Szewczyk, zdobywca double-double. AZS Koszalin - Asseco Gdynia 86:70 (15:19, 26:18, 25:18, 20:15) AZS Koszalin: Woods 26 (7 zb., 3x3, 4 straty), Austin 15 (4x3), Vrbanc 14, Szewczyk 13 (10 zb.), Sherman 6, Swanson 4 (6 as.), Mielczarek 4, Stelmach 3, Pacocha 1, Kadej 0, Dąbrowski 0 Asseco: Frasunkiewicz 14 (4x3), Matczak 12 (7 zb.), Radosaljević 11, Walton 11 (7 zb.), Szczotka 9, Galdikas 7 (7 zb., 3 bloki), Parzeński 4, Kowalczyk 2, Żołnierewicz 0
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne / Polsat Sport News
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|