Cios za cios bez happy endu
Przez 40. minut meczu pierwszej ligi koszykarzy pomiędzy Zniczem Pruszków i Spójnią Stargard Szczeciński na parkiecie toczyła się zażarta walka cios za cios, akcja za akcję. Żadna z drużyn nie potrafiła sobie wypracować przewagi większego niż dwa posiadania piłki. W końcówce los jednak uśmiechnął się do gospodarzy, którzy zdobyli siedmiopunktową przewagę i mimo usilnych prób biało-bordowych utrzymali prowadzanie do końca, ostatecznie wygrywając 87:81.
Stargardzianie do Pruszkowa pojechali bez swojego środkowego Rafała Bigusa. Jak ważna to postać dla zachodniopomorskich koszykarzy pokazało to spotkanie. Osamotniony Arkadiusz Soczewski nie był w stanie wygrać podkoszowej walki z Arkadiuszem Linkowskim, Marcinem Kowalewskim, Filipem Putem i Adamem Kaczmarzykiem. Gospodarze królowali w pomalowanym, dzięki czemu na dużej skuteczności zdobywali punkty pod tablicami.
Już pierwsze minuty pojedynku pokazały, że obie drużyny rozpoczęły spotkanie z zamiarem zdobycia dwóch punktów. Dysponująca przewagą wzrostu gospodarze swoje akcje kończyli rzutami ze strefy podkoszowej, natomiast mądrze grająca Spójnia wykorzystywała swoje atuty w postaci rzutów z dalekiego dystansu. Co ciekawe goście w pierwszej kwarcie prawie wszystkie swoje punkty z gry zdobyli dzięki rzutom za trzy punkty, natomiast gospodarze tylko jedną taką próbę mięli udaną. Stargardzianom dzięki ośmiu oczkom Pluty, szczęściu Stokłosy i Żytki udało się wygrać otwarcie 24:21.
W drugiej kwarcie dzięki wejściu Arkadiusza Soczewskiego (8 pkt.) podopieczni Aleksandra Krutikowa zaczęli zdobywać punkty spod kosza, ale że nieco zatracili skuteczność z dalekiego dystansu (2/6) to kwarta ta zakończyła się remisem a najskuteczniejsi w obydwu zespołach byli Kowalewski (16 pkt.), Linowski (13 pkt) a po drugiej stronie Pluta (13 pkt.) W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Żadna z drużyn nie mogła wypracować sobie przewagi. Jeśli już któraś wychodziła na prowadzenie to maksymalnie udawało się jej mieć przewagę pięciu oczek w przypadku Znicza i czterech w przypadku Spójni. Biało-bordowi jednak mięli problemy z powodu fauli. Bardzo krótko pograł Łukasz Bodych, odpoczywać musieli także Soczewski i Pluta. W ostatniej kwarcie ciężar gry i zdobywania punktów w szeregach przyjezdnych wziął na siebie Stokłosa i Soczewski. Stargardzianie w całym meczu popełnili zaledwie jedenaście strat, jednak można powiedzieć dwie ostatnie w ciągu ostatnich siedemdziesięciu sekund zaważyły na losach spotkania. Najpierw przy stanie 77:74 dla gospodarzy sędziowie odgwizdali błąd kozłowania grającego asystenta trenera. Skrzętnie wykorzystali to zawodnicy Znicza, który najpierw powiększyli przewagę do pięciu oczek a potem po pudle Wróblewskiego i wolnym Linowskiego do sześciu. Kolejna strata i wolny tym razem Kaczmarzyka spowodowała, że gospodarze zyskali siedmiopunktową przewagę, której już po prostu nie mogli stracić... Znicz Basket Pruszków - Spójnia Stargard Szcz. 87:81 (21:24, 18:18, 19:15, 29:24) Znicz: A. Linowski 26 (17 zb., 5 as., 6 strat, 3 bloki), M. Kowalewski 20 (10 zb, 4x3), A. Kaczmarzyk 18 (2 bloki), D. Janiak 8, F. Put 8 (5 zb.), P. Hybiak 7 (5 zb., 6 as., 4 straty), R. Janik 0 (6 strat), D. Tokarski 0 Spójnia: M. Stokłosa 23 (4x3, 4 przechwyty), P. Pluta 18 (4x3), Ł. Żytko 14 (5 as., 4x3), A. Soczewski 14 (10 zb., 2 bloki), J. Koszuta 6, B. Wróblewski 3, D. Mieczkowski 3, P. Bodych 0, Ł. Bodych 0
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|