Pogoń Baltica utrzymała fason
Zgodnie z planem i przewidywaniami zakończyło się spotkanie SPR Pogoni Baltica Szczecin w Olkuszu. Tamtejszy SPR jednak do przerwy sensacyjnie prowadził z ekipą dowodzoną przez Adriana Struzika 17:16. Jednak, jak wiadomo, spotkanie w piłkę ręczną trwa 60 minut. Po zmianie stron gospodynie otrzymały kilka nokautujących ciosów, po których nie mogły i już się nie podniosły. Bardzo dobre zawody rozegrały: Martyna Huczko (na zdj obok), Monika Głowińska oraz Agata Cebula.
Spotkanie w Małopolsce rozpoczęło się niemalże identycznie jak to z pierwszej rundy w Grodzie Gryfa. Tam było 6:0, tym razem tylko 3:0. Wydawało się, że już na wstępnie kontrolę nad wydarzeniami przejmą przyjezdne. Szybko się jednak okazało, że takie proste to jednak nie będzie. Olkuszanki w końcu przełamały marazm i po 8. minutach złapały z przeciwnikiem kontakt (4:5). Trafienie zaliczyła Paulina Marszałek, która w drużynie prowadzonej przez Zdzisława Wąsa piastuje miano liderki pod kątem zdobyczy bramkowej. Jak się jednak potem okazało to był dopiero początek niespodzianek.
Natalia Wicik zdobyła bramkę dającą pierwszy remis gospodyniom (8:8), ale po chwili nastroje jeszcze bardziej poprawiła Alicja Fierka. Widząc dziwną słabość zespołu o minutową przerwę poprosił Adrian Struzik. Dało to o tyle, że zawody się wyrównały, a Pogoń przestała tracić kolejne gole uzyskując nawet minimalne prowadzenie. Wydawało się, że wszystko wróciło na właściwie tory i faworyt zacznie swój odjazd. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy rzeczywiście można było odnieść takie wrażenie. Katarzyna Sabała, Agata Cebula i Monika Głowińska ustaliły rezultat na 14:16. Co ciekawe, taką samą serią (trzech bramek) odpowiedział SPR i to on prowadził 17:16. Po zmianie stron siódemka ze stolicy województwa zachodniopomorskiego zrobiła sobie istne strzelanie rozbijając swoje przeciwniczki. W pierwszym kwadransie trafiły 14 bramek, co jak łatwo policzyć dawało im średnią niemalże gol na minutę. Straciły ich zaś raptem trzy... To musiało odbić się na postawie gospodyń w dalszej fazie i rzeczywiście się odbiło. Reagować próbował jeszcze Wąs, ale wiele zrobić nie mógł. Rzucały co prawda Wicik i Agata Baszak, ale było to tylko na tzw. pocieszenie. Ostatecznie Struzik nie skorzystał tylko z Hanny Yashchuk. Pozostałe zawodniczki spędziły na parkiecie mniej lub więcej minut.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|