Za wysokie progi dla dolnośląskiej załogi
Meczem ze Śląskiem Wrocław Pogoń Szczecin zakończyła maraton spotkań z beniaminkami PGNiG Superligi. Widowisko od początku do końca kontrolowali miejscowi, choć podopieczni Piotra Przybeckiego sprawiali momentami dobre wrażenie. Punktów zdobyć nie mogli. Przyznał to po zawodach trener Śląska. - Jestem zadowolony z pewnych elementów gry, ale bardzo dużą niespodzianką byłoby to, gdyby udało nam się urwać coś Pogoni - powiedział dobrze znany w Grodzie Gryfa 'Becki'.
Niemniej jego drużyna rozpoczęła to spotkanie w bardzo ciekawym ustawieniu obronnym. Ich zadaniem było odcięcie od rzutów z drugiej linii takich zawodników jak: Mateusz Zaremba czy przede wszystkim Bartosz Konitz. Przy tak ustawionej defensywie więcej miejsca ma jednak obrotowy. Właśnie grą z Patrykiem Walczakiem miejscowi rozbijali ten manewr Piotra Przybeckiego. Swoją drogą szczecinianie w Ivanie Telepnevie widzieli największe zagrożenie dla swoich bramkarzy, toteż dość szybko odcięli go od podań i przede wszystkim rzutów z dystansu.
Pomarańczowi w 14. minucie prowadzili 9:5, wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Tymczasem trzykrotnie w krótkim czasie do siatki Lecha Kryńskiego i Krzysztofa Szczeciny trafił Łukasz Białaszek. Efekt? Remis po 9. Co ciekawe, od tego momentu gra się wyrównała. Gospodarze zaś przejmowali inicjatywę, kiedy ciężar odpowiedzialności za wynik brali: Michal Bruna, Wojciech Zydroń czy 'Oranje'. Nie do opisania było szczególnie to, co wyprawiał tego dnia z rywalem Czech. Śmiało można powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych graczy na tej pozycji w polskiej lidze. Po zmianie stron ekipa Rafała Białego nie pozwoliła wrocławianom na poczucie, że mogą o coś zawalczyć. Tylko raz Śląsk zbliżył się niebezpiecznie blisko, kiedy to na 23:20 trafił wspomniany wcześniej Białaszek. Później jednak koncertowo rozgrywali ten mecz miejscowi. Na 9 minut przed końcową syreną można było przyklasnąć i pogratulować piątego z rzędu zwycięstwa Pogoni. Po rzucie 'Zygi' na tablicy świetlnej zapalił się wynik 32:24. Tym samym gospodarze zrobili to, czego się od nich oczekiwało. Teraz przyjdzie czas na Azoty Puławy. Bitwa o podium przed play-off dopiero się rozpoczęła.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|