Bartosz Konitz: Powiedzieliśmy sobie dość!
Mecz w Szczecinie pomiędzy miejscową Pogonią a Wybrzeżem Gdańsk miało swoje dwa kluczowe fragmenty. Pierwszy, kiedy to ekipa prowadzona przez Damiana Wleklaka i Daniela Waszkiewicza prowadziła 8:4 po 16. minutach oraz drugi, gdy serią zaczęli punktować sukcesywnie gospodarze.
- To jest zespół, który, jeśli poczuje, że może grać, to robią to z wielką swobodą. Pewne rozwiązania mają ustawione. Wystarczyło się spiąć. Nie zrobiliśmy tego od pierwszych minut. Potem goniliśmy ten wynik przez jakiś czas. Był taki okres, w którym powiedzieliśmy dosyć i stanęliśmy mocno w obronie. Wybrzeże miało z tym problem. Muszę przyznać, że w ataku nie było za dobrze. Szukaliśmy tych pozycji, za dużo tego było - stwierdził Bartosz Konitz.
Ostrzegał pan w wywiadach przed meczem Pogoni z Wybrzeżem. Możemy stwierdzić, że te obawy nie były bezzasadne oceniając pierwszy kwadrans gry. Ten wynik był zaskoczeniem także dla was samych.
- Tak, szykowaliśmy się na ten mecz cały tydzień. Muszę to powiedzieć, było trochę śmiesznie. Czekaliśmy 4 dni na płytę wideo z meczu Wybrzeża ze Stalą, żeby się przygotować. Wszystkie mecze ostatniej kolejki były do ściągnięcia w Internecie, tylko nie z Gdańska. Po kilku telefonach przysłali plik, który okazał się być zepsuty. Nie dysponowaliśmy więc żadnym materiałem. Pracowaliśmy z tym, co mieliśmy. Robiliśmy to, co zawsze. Nastawialiśmy się też na system obrony 4:2, z którym mieliśmy ostatnio duże problemy. Myśleliśmy, że wcześniej się tak ustawią. Zrobili to jednak dopiero w samej końcówce. Mecz już dobrze wyglądał. Wszystko było ustawione. Z 4:8 wyszliście na 11:8 po pierwszej połowie. Wyszło z tego łącznie 21 minut bez zdobyczy bramkowej. Jak wytłumaczyć niechlubny wyczyn gdańszczan? - Tak, jak mówiłem wcześniej. To jest zespół, który, jeśli poczuje, że może grać, to robią to z wielką swobodą. Pewne rozwiązania mają ustawione. Wystarczyło się spiąć. Nie zrobiliśmy tego od pierwszych minut. Potem goniliśmy ten wynik przez jakiś czas. Był taki okres, w którym powiedzieliśmy dosyć i stanęliśmy mocno w obronie. Wybrzeże miało z tym problem. Muszę przyznać, że w ataku nie było za dobrze. Szukaliśmy tych pozycji, za dużo tego było. Gubiliśmy piłki, ale wystarczyło lepiej ustawić się w obronie. Utrzymaliśmy wynik i narzucaliśmy dużo bramek. Dochodziły do was jakieś sygnały, że w tym meczu nie zagra Marcin Lijewski, który jest dużym wzmocnieniem tej drużyny? - Przed meczem się o tym dowiedzieliśmy. W tym momencie Hubert Kornecki był jedynym zawodnikiem, który robił dużo szumu. Dobrze pracuje na nogach. Był najgroźniejszym zawodnikiem. Na początku rywale dużo grali na niego. Sporo miejsca miał także kołowy. Wystarczyło tylko to przytrzymać. Drugi wasz rekord to stracone bramki. Było ich raptem 16. Tyle to się czasami traci po pierwszej połowie. - Bardzo fajnie wyglądała nasza gra z tyłu. Walczak mocno pracował z kołem. Muszę też przyznać, że Lech Kryński zagrał dobre zawody. To jest ważne, obrona stoi, bramkarz też. Potem wystarczy z przodu zagrać z głową i kończyć akcje. Dopisaliście dwa punkty, teraz są już cztery, a za chwilę może być ich sześć. Powinniśmy powiedzieć nawet, że one muszą wpaść na wasze konto. Niemniej jednak, Nielba sprawiła problemy w Lubinie, mając wiele własnych. - Z tego co ja pamiętam grając tutaj w Polsce, to w Wągrowcu zawsze trudno się grało. Tamta hala się napełnia. Schodzi się całe miasteczko a wtedy trudno się gra, tym bardziej jeśli się myśli, że ta Nielba się podłoży. Od początku trzeba zagrać swoje. Jeśli będziemy robić to, co w Szczecinie na początku, to będziemy mieli takie same problemy jak z Zagłębiem Lubin. Musimy postawić mocne warunki i zagrać swoje, wtedy o wynik będę spokojny.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |