Mistrzowie Polski pokazali klasę
Wysoką porażką zakończyło się spotkanie dwóch ekip ze szczytu ligowej tabeli. Prowadzący i jednocześnie gospodarz 12. kolejki spotkań rozbił na własnym terenie Gaz-System Pogoń Szczecin. Do przerwy wynik był jednak całkiem niezły. Zważywszy na fakt, że w protokole przedmeczowym w rubryce goście wpisanych zostało zaledwie 10 graczy ekipy ze stolicy województwa zachodniopomorskiego. Sił jednak nie wystarczyło w drugiej połowie, którą miejscowi wygrali aż 25:10.
Początkowo niewiele zapowiadało, że to widowisko skończy się tak wysokim wynikiem jednej z drużyn. Co więcej od prowadzenia 0:3 rozpoczęli szczecinianie. W bramce znakomicie spisywał się w tym czasie Krzysztof Szczecina, bądź co bądź były gracz Vive Tauronu Kielce. Pomagała mu w tym dość agresywna obrona Pogoni.
Początkowy chaos, który widać było szczególnie w grze ofensywnej mistrzów Polski dało się w końcu opanować. Najpierw o czas na żądanie poprosił Talant Dujszebajew (a była to raptem 4. minuta spotkania). Potem od stanu 2:5 dominowali już kielczanie. Ostatnie 10 minut było tego swoistym potwierdzeniem. Nie do zatrzymania okazywali się być szczególnie: Ivan Cupić, Zeljko Musa oraz Denis Buntić. Trio to zdobyło łącznie aż 23 z 45 bramek w tym spotkaniu. Ostatecznie jednak wynik pierwszej połowy 20:14 należało, w przypadku gości, odbierać całkiem pozytywnie. Wiele zmieniło się po przerwie. Podopieczni Rafała Białego mieli spory problem w pokonaniu Sławomira Szmala. Z popularnym 'Kasą' radził sobie jedynie młody obrotowy Gaz-System Pogoni Tomasz Grzegorek, który mecz zakończył z dorobkiem 6 trafień. Błędy zaczęły się też przytrafiać zarówno Michalowi Brunie jak i Bartoszowi Konitzowi. W 45. minucie z powodu trzech kar indywidualnych parkiet musiał opuścić Łukasz Gierak. To jakby przeważyło szalę. Ostatnie minuty to już przysłowiowa rzeź niewiniątek. W tym czasie zawodnicy ze świętokrzyskiego do siatki Gazowników trafili aż 11-krotnie, a sami stracili raptem 2 bramki. Taki stan rzeczy doprowadził do końcowego wyniku, który brzmiał 45:21. To jedna z najwyższych porażek, jakie doznali szczypiorniści Białego od momentu awansu do Superligi. Pewnym usprawiedliwieniem może być bardzo krótka ławka rezerwowych. Przypomnijmy jednocześnie, że to dopiero pierwsza ich przegrana na terenie rywala.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |