Jak na IV ligę - bardzo dobre derby w Myśliborzu
Przed meczem Osadnika Myślibórz z Dębem Dębno wiele zostało wypowiedziane, wiele też przemilczane. Po spotkaniu można powiedzieć chyba tylko jedno: oby każde derby były rozgrywane na takim poziomie, jak te dzisiejsze, zarówno na murawie, jak i na trybunach.
A na nich, oprócz klubu kibica Osadnika, przez prawie całe spotkanie w kulturalny sposób dopingujących swoją drużynę, oprócz wszystkich pozostałych sympatyków z Myśliborza, byli obecni i fani Dębu, którzy weszli na stadion w grupach niezorganizowanych. W obecności dwóch delegatów ZZPN oraz ubranych po cywilnemu policjantów, derby powiatu myśliborskiego obejrzało łącznie około pół tysiąca widzów. W tym i dwaj byli trenerzy Osadnika: Roman Sługocki i Krzysztof Rosadziński. A to wszystko przy rzęsiście padającym deszczu.
Sam mecz rozpoczął się od delikatnej przewagi Dębu, która została udokumentowana w 21. minucie. Wtedy to błąd Dominika Wekwertha wykorzystał Wojciech Wiśniewski i dębnianie wyszli na prowadzenie. Była to jednak dopiero pierwsza groźna sytuacja stworzona przez oba zespoły. Następna miała miejsce dziewięć minut później i powinna zakończyć się wyrównaniem, ale będąc sam na sam z bramkarzem Piotr Gajewski uderzył prosto w Krzysztofa Feliksa, a dobitka Jacka Jareckiego - na pustą bramkę - przeleciała nad poprzeczką. Gajewski chyba do tej pory zastanawia się, jak mógł tego nie wykorzystać... Jarecki w 38. minucie miał kolejną stuprocentową okazję, ale i tym razem przegrał pojedynek z golkiperem Dębu. Gdyby jeszcze tego było mało, to... Jarecki tuż przed gwizdkiem sędziego, kończącym pierwszą połowę, stanął po raz trzeci oko w oko z Feliksem i po raz trzeci to bramkarz z Dębna wyszedł z pojedynku z piłkarzem Osadnika zwycięsko.
Drugie czterdzieści pięć minut zaczęło się jak pierwsze, czyli od ataków gości. W 51. minucie jeden z zawodników przyjezdnych miał przed sobą już tylko Bartosza Kwapiszewskiego, a jednak ten zatrzymał jego uderzenie. Trzy minuty wcześniej Piotr Gajewski tak trafił w futbolówkę, że ta zatrzymała się na górnej siatce bramki Feliksa. W 53. minucie w końcu udało się gospodarzom doprowadzić do remisu. Długie podanie Dudka przejął starszy z braci Gajewski, zagrał do młodszego - Marcina, a ten poszukał w polu karnym Jarosława Norsesowicza. Kapitanowi Osadnika nie pozostało nic innego, jak umieścić piłkę w siatce. Myśliborzanie próbowali pójść za ciosem, ale uderzenie Kamila Kowalskiego - podobnie zresztą jak przed przerwą - w dość niewielkiej odległości minęło bramkę Dębu. W 65. minucie mogło być 2:1 dla wicelidera, ale najpierw słupek, a następnie Wekwerth uratowali miejscowych przed utratą bramki. Dwanaście minut później Piotr Gajewski zamiast podawać do lepiej ustawionego Norsesowicza zdecydował się na strzał i ponownie górą był Feliks. W 78. minucie bardzo groźnie z rzutu wolnego posłał piłkę Łukasz Gryciak, ale ta poleciała tuż nad poprzeczką. Tym samym wydaję się, że remis w miarę zasłużony, choć to Osadnik stworzył sobie więcej sytuacji strzeleckich. Dąb jednak również miał swoje szanse. Osadnik Myślibórz - Dąb Dębno 1:1 (0:1) Bramki: Wiśniewski (Dąb) / Norsesowicz (Osadnik) MKS Osadnik: Kwapiszewski - Rostkowski (Fiałkowski), Koneczek, Dudek, Wekwerth - Jarecki, Małowiecki, Norsesowicz, Kowalski (Plackowski), Gajewski M. (Myszkowski) - Gajewski P. Dąb: Feliks - Osowski, Majewski, Wachowski, Gryciak - Laska, Wiśniewski (Rosadziński P.), Majchrzak, Szczepanik, Walków (Gluza) - Kuśnierczak (Dłubis)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: szlemiel |
|