Emocje do końca - Ina ogrywa Vinetę
![]() Przed sobotnim spotkaniem faworytem na papierze wydawała się być drużyna gości. Początek meczu szybko zweryfikował przedmeczowe założenia. To Ina ruszyła do ataków i już w 5 minucie objęła prowadzenie. Najpierw z rzutu wolnego uderzał Wiśniewski, a piłka trafiła pod nogi Gałgana, lecz jego strzał z bliskiej odległości został w ostatniej chwili zablokowany. Po rzucie rożnym szczęścia gościom już zabrakło. Wiśniewski wyłożył piłkę na 20 metr do Jarząbka, a ten uderzył kapitalnie w samo okienko bramki Vinety, powtarzając swój wyczyn z zeszłego sezonu, w którym również zdobył gola w meczu z Vinetą. Jak się później okazało, nie było to jego ostatnie słowo.
W 11 minucie pierwszą groźną akcję przeprowadziła Vineta. Płaską wrzutkę z prawej strony przeciął jednak Szymfeld, a piłka po jego interwencji minimalnie minęła bramkę strzeżoną przez Krawczyka. W 15 minucie miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Adam Nagórski uderzył niecelnie z 11 metrów, a po strzale padł na murawę, domagając się karnego. Gwizdek arbitra jednak milczał. Po tej sytuacji znów do pracy wzięli się gospodarze. Najpierw groźnie wyglądającą kontrę tuż przed polem karnym zatrzymali goście, a kilka minut później po wrzutce z rzutu rożnego minimalnie pomylił się Mituła.
Po 20 minutach tempo nieco siadło. Vineta do końca pierwszej połowy miała optyczną przewagę, ale groźniejsza i tak była Ina. W 32 minucie prawą stroną urwał się Banachewicz, wyłożył piłkę aktywnemu Jarząbkowi, ale ten nieznacznie się pomylił. W 42 minucie kibicom w Goleniowie przypomniał się Filip Borek, który pomknął lewą stroną i niebezpiecznie zagrał w pole karne Iny, jednak goleniowskim obrońcom w ostatniej chwili udało się wyjaśnić sytuację. W drugiej połowie na boisku wyraźną przewagę miała Vineta. Zepchnięci do defensywy gospodarze próbowali kontrować, jednak nie potrafili stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji. Z przewagi Vinety również niewiele wynikało. Kilka strzałów z dystansu pewnie obronił Krawczyk, a stuprocentowych sytuacji goście wypracować sobie nie potrafili. Najgroźniej było po stałych fragmentach gry - rzutach rożnych i... rzutach z autu. W 70 minucie, właśnie po dalekim wyrzucie zza linii bocznej, najwyżej do piłki wyskoczył Tomków i nie dał szans Krawczykowi. Zrobiło się 1:1. Po strzeleniu bramki Vineta zaatakowała jeszcze mocniej. W ostatnich minutach w ofensywie przebudziła się także Ina, dzięki czemu końcówka meczu była wymianą ciosów. Najpierw, w 89 minucie, zamykający akcję Tomków strzałem głową z kilku metrów nie trafił do bramki. Ina odpowiedziała szybkim wypadem i groźnym strzałem Banachewicza, ale bramkarz Vinety nie dał się pokonać. W 93 minucie piłkę meczową miał Grabarczyk. Zawodnik gości dostał podanie od Nagórskiego i mając przed sobą jedynie Krawczyka, pomylił się o pół metra. Niewykorzystane szanse Vinety zemściły się. W 94 minucie do wybitej piłki dopadł Banachewicz, ruszył lewą stroną, minął jednego z wolinian i będąc na wysokości 11 metra zagrał do niepilnowanego Jarząbka, który dopełnił formalności. Po tym ciosie goście już się nie podnieśli. Ina po tym zwycięstwie awansowała na 6. miejsce w tabeli. Każdy, kto wybrał się w sobotnie popołudnie na stadion w Goleniowie nie może żałować. Spisywany przez niektórych na pożarcie zespół po raz kolejny pokazał zęba. Następne spotkanie Ina rozegra w Gryfinie, gdzie poszuka punktów w starciu z Energetykiem, który powoli podnosi się z falstartu, jaki zaliczył na początku sezonu. Vineta natomiast spotka się w Wolinie z Arkonią Szczecin, która w weekend 'rozstrzelała' 5:0 Kluczevię Stargard. Ina Goleniów - Vineta Wolin 2:1 (1:0) Bramki: Michał Jarząbek (5', 90') - Przemysław Tomków (70') Ina Goleniów: Krawczyk - Szymfeld, Trosko, Mituła, Listkiewicz - Lubośny, Stuba (77' Komenda), Banachewicz, Gałgan, Jarząbek - Wiśniewski (71' Mojsiewicz)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: KelvinCors |
|