Wrażenia z kortów, czyli czwartkowy mecz d
![]() Na mecz dnia organizatorzy wybrali spotkanie Ivo Minara z Czech oraz Simone Bolelliego z Włoch. Reprezentant naszych południowych sąsiadów przebijał się do turnieju głównego przez eliminacje, natomiast mieszkaniec Półwyspu Apenińskiego był rozstawiony z numerem 7. Graczy dzieliło też wiele pozycji w rankingu ATP, stąd Włoch był faworytem w konfrontacji ze zmęczonym Minarem. W pierwszym trwającym 50 minut secie oglądaliśmy bardzo wyrównane gemy. Pierwszy serwis przeciwnika zdołał przełamać Czech. Dysponował on bardzo mocnym i pewnym serwisem, ale słabszy był przy dłuższych wymianach. Po chwili Włoch zrewanżował się swojemu vis-a-vis doprowadzając do remisu. Bolelli także serwował z prędkością ponad 200 km/h, jednak jego główną bronią była lepsza gra przy dłuższych wymianach a także odporność psychiczna. Można było się spodziewać, że to Włoch będzie rzucał rakietą i się denerwował, jednak to Minar pokazywał południowy charakter. W 12 gemie Czecha zawodzi podanie i popełnia dwa podwójne błędy serwisowe, ale mimo tego doprowadza do tie-breaka. W nim między innymi serwuje asa po zepsutym podaniu (czyli as po 'second serve') i zwycięża. Warto odnotować, że najszybsza piłka Minara mknęła z prędkością 215 km/h. Drugi set także był wyrównany. Efektowną akcją popisał się Czech, który przelobowany dogania piłkę i celnie między nogami zagrywa ją na stronę Bolelliego. Ten zaskoczony traci punkty i przegrywa gema. W następnych gemach Czech słabnie, zaczyna zawodzić go serwis i nawet częste wyprawy pod siatkę nie dają efektu w grze z pozostającym przy końcowej linii Włochem. Wydaje się, że Bolelli rozpędza się i wygra tego seta. Na szczęście dla Minara w piątym gemie udaje mu się przy słabszym serwisie i złych returnach rywala wygrać. Przy stanie 2:3 Czech przełamuje podanie przeciwnika, a po chwili wygrywa gema do zera przy swoim serwisie. Pozostałe gemy są wyrównane tak jak i cały mecz. Po niespełna półtorej godziny słyszymy słynne "gem, set and match" i Minar wygrywa 7:6, 6:5. W przekroju całego meczu można powiedzieć, że Czech prezentował konsekwentny i prosty tenis, natomiast Włoch objawiał artyzm przy niektórych zagraniach z głębi kortu. Na pewno dla fanów białego sportu była to uczta. Warto też odnotować dobrą atmosferę na trybunach i te miarowe oklaski przed matchballem znane ze szczecińskich kortów. Uważam, że każdy choć raz powinien wybrać się na spotkanie tenisowe - jakże odmienne od piłkarskiego, ale równie ciekawe. własne relacjďż˝ dodaďż˝: Koniu |
|