Jedna bardzo dobra kwarta to za mało
![]()
Podrażnieni ostatnimi porażkami goście rozpoczęli spotkanie od mocnego uderzenia, szybko objęli prowadzenie 8:2, potem 15:4 co pozwoliło im wygrać pierwszą ćwiartkę 24:15. W drugiej było niemal identycznie. Spora w tym zasługa Korie Luciousa. Radomianie do przerwy prowadzili różnicą siedemnastu oczek i wydawało się, że jest już po meczu.
Po zmianie stron Czarodzieje z Wydm wleli w serca swoich kibiców nadzieje, notując serię 14:0. Spora w tym zasługa Sappa, który trzy razy z rzędu celnie przyłożył zza linii 6,75 metra, kolejne trafienia pozwoliły ostatecznie Kotwicy przed czwartą kwartą zniwelować stratę do siedmiu punktów. Wydawało się, że kołobrzeżanie są jeszcze w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę zwłaszcza, że na początku ostatniej kwarty zmniejszyli stratę o kolejne dwa oczka. Nic bardziej mylnego. Ostatnie pięć minut to już popis Rosy i pokaż nieudolności gospodarzy, którzy wyglądali jakby pogodzili się już ze swoim losem. Z taką postawą jak ta w końcówce wygrywać się nie da... Kotwica Kołobrzeg - Rosa Radom 67:81 (15:24;15:23;26:16;11:18) Kotwica: Sapp 23 (5 zb., 5x3), Parks 11 (11 zb.), Ciechociński 10, Callahan 6, Piechowicz 5, Wichniarz 5, Arabas 3, Bigus 2, Johnson 2, Parzych 0 Rosa: Lucious 24 (6 as., 3x3), Dłoniak 12, Radke 10, Witka 6, Majewski 6, Łączyński 6 (6 as.), Archibeque 6 (11 zb.), Zalewski 5, Adams 4, Jeszke 2
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|