Bartosz Ława: Tę sytuację obejrzymy na wideo
Pogoń Szczecin w spotkaniu przeciwko Wiśle mogła w samej końcówce zgarnąć pierwsze trzy oczka na własnym terenie. Sędzia nie dopatrzył się jednak ręki ''Głowy''.
- Na pewno zobaczymy to jeszcze raz na wideo - przyznał w rozmowie z portalem Ligowiec.net pomocnik klubu ze stolicy Pomorza Zachodniego Bartosz Ława.
Nie udało się powtórzyć sukcesu sprzed roku i wygrać z krakowską Wisłą, choć było ku temu kilka dobrych okazji.
- Tak, nie udało się powtórzyć tego wyniku. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, ale kto był, kto oglądał, ten zobaczył bardzo dobry mecz. Kolejny bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Zabrakło tylko trochę skuteczności, tej jednej bramki, która byłaby wisienką na torcie. Szczególnie w pierwszej połowie zagraliśmy kapitalnie i powinniśmy schodzić do szatni prowadząc przynajmniej 1:0. Wtedy grałoby się dużo łatwiej. Można jednak być świadkiem dobrego widowiska nawet wówczas, gdy kończy się ono wynikiem bezbramkowym. Mówi się o Pogoni Szczecin, że tak wysokie miejsce tej drużyny jest sporą niespodzianką. Jak pan to ocenia? - Nas może to nie zaskakuje, bo widzieliśmy jak wyglądaliśmy w okresie przygotowawczym. Jak graliśmy w sparingach. Wiedzieliśmy, że nasza forma jest wysoka, że złapaliśmy rytm i zaczęliśmy grać piłką, utrzymywać się przy niej, grać atakiem pozycyjnym. Myślę, że to widać także w ekstraklasie. Odbyło się już 6. kolejek i można powiedzieć, że poza meczem z Legią, który przegraliśmy 0:3, ale też zagraliśmy dobre spotkanie, prezentowaliśmy się dobrze, jak nie bardzo dobrze. Ma to oddźwięk w Polsce. Wszyscy eksperci widzą, że Pogoń jest całkiem innym zespołem niż w zeszłym sezonie. Myślę, że drużyny mogą się nas obawiać. Kibice nas chwalą. Pogoń jest postrzegana w samych superlatywach. Jakie były wasze założenia taktyczne przed tym meczem? - Założenia były takie, jak zaprezentowaliśmy się w pierwszej połowie. Mieliśmy grać wysokim pressingiem i nie dać Wiśle się rozwinąć, prowadzić atak pozycyjny, zamknąć krakowian na ich połowie, grać, można powiedzieć hokejowym zamkiem przed polem karnym przeciwnika. Myślę, że pierwsza połowa wyglądała dokładnie tak, jak to wszystko było zaplanowane. To, że mieliście wyjść wysoko zdaje się potwierdzać gra defensywnych pomocników, m.in. Rogalskiego, który kilka razy mógł otworzyć wynik tego spotkania. - Tak jak powiedziałem wcześniej, wszystkie założenia były wykonane w 100%. Graliśmy bardzo wysoko, odbieraliśmy szybko piłkę przeciwnikowi. Oni nie mogli się 'rozbujać'. Akcje były dość szybko kasowane i to jeszcze na ich połowie. My rozgrywaliśmy tzw. koronkę i to my stwarzaliśmy groźniejsze sytuacje. Było coś, na co szczególnie mocno uczulał was w przerwie zawodów trener Wdowczyk? - Nie nie. Mieliśmy konsekwentnie grać to samo. Wiadomo jednak było, że trochę tych sił nam zabraknie, bo pierwsze 35. minut było grane bardzo wysokim pressingiem, a niemożliwością jest grać przez pełne 90. minut tak wysoko, tak agresywnie i w takim tempie, jakie narzuciliśmy w pierwszej części meczu. Niemniej jednak nie doszło do czegoś takiego, bynajmniej nie było tego po was widać, że tego tchu wam brakuje i jedyne co wam pozostaje to cofnąć się na swoją połowę boiska i czekać na rozwój sytuacji. - Trzeba się cieszyć, że pierwszy raz zagraliśmy z tyłu na zero, bo to jest na pewno ważne. Jeżeli nie możemy strzelić to przynajmniej spróbujmy też nic stracić. To na pewno jest na wielki plus dla nas. Powiem szczerze, że jednak tych sił nam trochę brakowało. W drugiej połowie, w samej końcówce, zaczęliśmy już trochę kalkulować, żeby uważać, by nie stracić tego gola. Nie mogę nie zapytać o sytuację z 86. minuty meczu. Dla mnie osobiście ten karny się wam należał. A jak pan ocenia to, co się wydarzyło w polu karnym Wisły? - Z boiska tego nie widziałem, bo w momencie strzału stałem odwrócony tyłem, więc trudno jest mi to ocenić. Na pewno zobaczymy to jeszcze raz na wideo. Przed wami dwa tygodnie przerwy na reprezentację a w perspektywie mecz z Lechią Gdańsk. Jak zamierzacie spędzić ten czas? - Na pewno będzie trochę odpoczynku i luźniejszych zajęć. Na Lechii Gdańsk skoncentrujemy się od początku przyszłego tygodnia, wtedy pojawią się też mocniejsze treningi.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|