Rozstrzygnięcie nastąpi jednak w Gdyni
Przegrywały właściwie przez całe spotkanie, ale mimo to zdołały w ostatniej minucie zawodów doprowadzić do emocjonującej dogrywki. Taki przebieg miał czwarty mecz pomiędzy AZS Politechniką Koszalińską a byłym już mistrzem Polski - Vistalem Łączpolem Gdynia. Po pierwszej połowie było 8:13 i mało kto mógłby przypuszczać, że miejscowe zdołają się podnieść. Po raz kolejny zdaje się sprawdzać powiedzenie, że kobieta zmienną jest. W takiej sytuacji może zdarzyć się praktycznie wszystko i się zdarzyło... Parafrazując słowa znanej piosenki można powiedzieć: 'A mogło być tak pięknie...'
Spotkanie dla podopiecznych Waldemara Szafulskiego rozpoczęło się inaczej niż zwykle. Tym razem bardziej zdeprymowane wydawały się być gdynianki i to one po 5. minutach wyszły na prowadzenie 0:3. Co prawda koszalinianki po kolejnych 5. minutach zdołały doprowadzić do stanu 3:4, ale to była tylko woda na młyn dla lepiej dysponowanych tego dnia podopiecznych Jensa Steffensena.
Do przerwy było jeszcze gorzej. Grę przyjezdnych starały się kreować Katarzyna Koniuszaniec, która po tym sezonie nieoczekiwanie przenosi się do Startu Elbląg, Patrycja Kulwińska oraz Ewa Andrzejewska. Po drugiej stronie najczęściej w protokole meczowym zapisywały się z kolei Aleksandra Kobyłecka i Joanna Chmiel (na zdj. obok). Prawdziwe emocje rozpoczęły się w 55. minucie spotkania... Tablica wyników pokazywała wówczas rezultat 17:18. Co ciekawe przez następne 5. minut padła tylko jedna bramka. Piłkę z siatki musiała wyjmować Małgorzata Gapska. Dobrze spisywała się wówczas przede wszystkim obrona Politechniki i Sołomija Szywerska w bramce. Wynik remisowy (18:18) po końcowej syrenie oznaczać mógł tylko jedno - dogrywkę. Mogło jej jednak nie być, gdyby do pustej bramki po wycofaniu bramkarki trafiła skrzydłowa Kobyłecka w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry. W jej pierwszej części padły tylko trzy bramki i było 19:20. Taki wynik oznaczał wówczas konieczność rozegrania piątego spotkania. Ciężko powiedzieć co by było, gdyby przy stanie 21:20 na minutę przed końcem doliczonego czasu gry z linii siedmiu metrów trafiła Sylwia Lisewska. Gapska okazała się być jednak lepsza. - Karne były naszą słabą stroną w tym meczu. Rzuciłyśmy dwie bramki z sześciu, za to Vistal miał 100 procent skuteczności - pięć goli na pięć rzutów. Gdybyśmy rzuciły więcej karnych, może byśmy się cieszyły z medalu. Marzę o nim, bo byłoby to dla mnie wspaniałe zwieńczenie kariery, którą po tym sezonie skończę już na pewno - powiedziała wyraźnie niepocieszona po meczu Iwona Szafulska. AZS Politechnika Koszalińska - Vistal Łączpol Gdynia 20:22 (18:18, 8:13)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/Sportowefakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|