Pogoń wygrała, ale o dwie bramki za mało
Pechowa wygrana - szczęśliwa porażka? Paradoks? Niekoniecznie. Takie bowiem słowa kierują się na usta po sobotnim spotkaniu pomiędzy miejscową Pogonią Baltica a KPR-em Jelenia Góra. W rozmowie przyznała to najlepsza tego dnia na parkiecie Agata Cebula. - No tak. Wiadomo, że to był dwumecz, ale broń Boże nie odbieramy tego szóstego miejsca jak porażki. W porównaniu z zeszłym sezonem, kiedy to zajęłyśmy 11. miejsce, dla nas to jest jednak sukces.
Rozpoczęło się jednak z przysłowiowego wysokiego 'c'. Gospodynie po 5. minutach prowadziły już 3:0. Przyjezdne zaś zagrały bardzo ospale. - My rozpoczęłyśmy bardzo, bardzo źle. Przyjechaliśmy chyba trochę za wcześnie na halę. Na początku nic nam bowiem nie wychodziło - przyznała tuż po meczu trener KPR-u Małgorzata Jędrzejczak.
Nic więc dziwnego, że już po 10. minutach opiekunka jeleniogórzanek poprosiła o czas dla swojej drużyny. Wcale to jednak nie przyniosło oczekiwanej poprawy. Tempo spotkania dyktowały miejscowe. W 13. minucie kibice byli świadkami najładniejszej akcji meczu. Grające w czwórkę szczecinianki zdołały akcję zakończyć bramką, której autorką była Katarzyna Sabała. Jedyny i chwilowy przestój Pogoń odnotowała pomiędzy 18. a 21. minutą sobotnich zawodów. Wówczas trzy trafienia z rzędu pozwoliły KPR-owi zbliżyć się do gospodyń na dwa oczka. Ostatecznie jednak na przerwę podopieczne Adriana Struzika zeszły z wynikiem 17:13. Po zmianie stron Pogoń utrzymywała bezpieczny dystans. Tak było jednak tylko przez pierwsze minuty drugiej połowy. W 39. było już po 21. Wyrównała zaś Anna Mączka. Kilka chwil później KPR nawet prowadził 21:22, ale na zwycięstwo się nie zanosiło. W bramce tego dnia zbyt dobrze dysponowana była Adrianna Płaczek, która popisywała się obronami sam na sam, jak ta z 49. minuty na Małgorzacie Buklarewicz. Szkoda, że tak samo dobrze nie było z drugiej strony. W ataku zdarzały się bowiem poprzeczki i słupki. Na 6. minut przed końcową syreną skrzydłowa Hanna Yashchuk wyprowadziła swoje koleżanki na 27:25. Karny Cebuli i rzut z drugiej linii Sylwii Piontke sprawił, że nagle zrobiło się 29:25 i brakowało już tylko jednego celnego trafienia. Była to zaś 58. minuta widowiska. Kto wie co by było gdyby parkietu przy stanie 30:26 nie opuściła Monika Stachowska. Decydująca bramka padła po rzucie Joanny Załogi, kara dla Mączki nie miała już znaczenia i to KPR mógł odtańczyć taniec zwycięstwa pomimo porażki... Pogoń Baltica Szczecin - KPR Jelenia Góra 30:27 (17:13)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|