Mecz na szczycie w Przelewicach na remis
Nierozstrzygniętym wynikiem zakończyło się sobotnie starcie miejscowego Wichra Przelewice z Sokołem Pyrzyce. Czwarty zespół podejmował na własnym terenie wicelidera tabeli. Do przerwy nie padła żadna bramka, żadna zdaniem pana z gwizdkiem i tego z chorągiewką. Już na początku spotkania bardzo groźny strzał oddał Ireneusz Dubik. Bramkarz Mateusz Duk wybił piłkę z linii bramkowej, według niektórych przekroczyła ona ją jednak całym obwodem i bramka winna być uznana. Jak było rzeczywiście trudno jednoznacznie wyrokować. Kamery wszak w tym miejscu nie było.
Już kilka minut później groźnie było także pod bramką Krystiana Piwińskiego. Strzał jednak okazał się być minimalnie niecelny. Pierwsza połowa dość wyrównana, ale z optyczną przewagą pyrzyczan. Goście nie potrafili zdobyć bramki dającej jej prowadzenie. Choć trzeba przyznać, że bramkarz miejscowych miał też wiele szczęścia, bo wynik mógł być mniej korzystny dla gospodarzy tych zawodów.
Zmieniło się to po przerwie. W ciągu dwóch minut dwa żółte kartoniki ujrzał Wojciech Okraska. Na domiar złego sprokurował rzut karny, który na gola w 54. minucie zamienił Dariusz Kustra. Trzeba jednak przyznać, że w tej sytuacji sędzia Maciej Spunda popełnił ewidentny błąd i rzutu karnego być nie powinno, a co za tym idzie kartki, którą Okraska otrzymał za podważanie opinii rozjemcy widowiska. Z decyzją głównego nie zgadzał się także sędzia liniowy, ale ostateczną decyzję podjął pan z gwizdkiem. Trzeba przyznać, że do takich sytuacji nie powinno dochodzić, ale cóż... Po stracie bramki inicjatywę przejęli piłkarze MLKS-u. Do wyrównania doszło jednak dopiero w 78. minucie zawodów. Sędzia podyktował rzut wolny za zagranie piłki ręką przez jednego z piłkarzy Wichra. Strzał, po dość płaskim uderzeniu, na bramkę zamienił Kamil Malinowski. Do końca meczu więcej bramek już nie padło, a obie jedenastki podzieliły się punktami.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|