Kandydat do awansu na kolanach
Na pewno nikt z kibiców jak i zawodników nie wyobrażał sobie tak dzisiejszego wyjazdowego spotkania z Raselem Dygowo. Zawodnicy Leśnika/Rossy ponieśli najwyższą ligową porażkę od sezonu 2008/2009 kiedy to przegrali 1:8 z Piastem Choszczno. Dzisiejszy mecz ledwo co się zaczął, a manowianie już stracili bramkę. W trzeciej minucie po dośrodkowaniu zawodnika Rasela piłka trafia Mateusza Czaję w rękę, a że ten znajdował się w polu karnym to sędzia bez zastanowienia wskazał na rzut karny, którego skutecznie na bramkę zamienił Andrzej Wojciechowski.
Już dwie minuty później zawodnicy Leśnika/Rossy mogli doprowadzić do remisu . Wtedy to Marcin Gozdal znalazł się sam na sam z bramkarzem gospodarzy i próbował go przelobować, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. W trzydziestej minucie manowianie mieli drugą okazję do zdobycia bramki. Krystian Mural dostał dostał od Dominika Pocha piłkę za obrońców, ale źle ją przyjął, piłka odskoczyła mu i bramkarz gospodarzy ja złapał. Kolejną bramkę zawodnicy Tomasza Chrupałły stracili tuż przed przerwą. W czterdziestej trzeciej minucie na osiemnastym metrze Tomasz Krzywonos faulował Andrzeja Wojciechowskiego i sędzia wskazał na rzut wolny. Do piłki podszedł faulowany zawodnik i bezpośrednim strzałem umieścił piłkę w bramce. Tuż po rozpoczęciu gry, w czterdziestej szóstej minucie przy linii końcowej boiska, zaraz przy bramce do piłki biegł zawodnik Rasela jak i bramkarz Leśnika/Rossy, który według sędziego podczas interwencji złapał za nogi przeciwnika i arbiter tym samym odgwizdał rzut karny, którego skutecznie ponownie wykorzystał Andrzej Wojciechowski. Już dziesięć minut później Rasel Dygowo zdobył kolejną bramkę. Gospodarze mieli rzut rożny, który wykonywał Piotr Dubiela. Piłkarz ten tak dośrodkował piłkę, że ta odbiła się od bramkarza gości, następnie od słupka i wpadła do bramki. Zawodnicy Leśnika/Rossy na zdobycie pierwszej i jak się później okazało jedynej bramki musieli czekać aż do siedemdziesiątej minuty. Wtedy Marcin Gozdal po indywidualnej akcji znalazł się w polu karnym i został podcięty przez obrońcę Rasela, a sędzia wskazał na jedenastkę. Do piłki podszedł Jakub Ślusarz, który bez najmniejszego problemu zdobył bramkę. Piątą bramkę dla gospodarzy zdobył w siedemdziesiątej siódmej minucie Marcin Murawski po dośrodkowaniu przez Piotra Dubielę z rzutu rożnego. Wynik spotkania na 6:1 ustalił w osiemdziesiątej czwartej minucie Adrian Rutkowski. Zawodnik ten dostał od Andrzeja Wojciechowskiego długie podanie z głębi pola za linię obrony, po czym strzałem z lewej nogi w długi róg umieścił piłkę w siatce.
Podsumowując, Leśnik/Rossa zagrał dzisiaj bardzo słabo. Bardzo dużo podań było po prostu niecelnych. Drużyna Rasela wyprzedzała manowian praktycznie za każdym razem. Piłkarze prowadzeni przez Piotra Dubielę grali piłką, przy której potrafili się długo utrzymywać. Wszystkie akcje Dygowian zaczynały się od starych weteranów boiskowych, czyli Piotra Dubieli i Andrzeja Wojciechowskiego, którzy trzymali grę, a drugi z nich zaliczył w tym spotkaniu nawet hattricka. Zawodnicy z Manowa w dniu dzisiejszym po prostu nie mieli sposobu na grę. Można powiedzieć, że na tle Rasela wypadli tak jakby grali o dwie ligi niżej. Zagraliśmy najsłabszy mecz od kiedy jestem w Leśniku/Rossie. Zagraliśmy słabo jako drużyna i formacja. Mam nadzieję, że to był tylko chwilowy kryzys. Mamy teraz tydzień czasu na poprawienie błędów i stylu gry i mam nadzieję, że na mecz z Orłem będziemy przygotowani w stu procentach i zagramy tak jak do tej pory, bo dzisiejsza gra wyglądała tak jakby to nie była ta drużyna. Raselowi należą się gratulacje. Byli lepsi w każdym elemencie gry i zasłużenie wygrali to spotkanie - powiedział po meczu trener Leśnika/Rossy, Tomasz Chrupałła.
�r�d�o: www.lesnik.manowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: piotrm |
|