Leśnik/Rossa zaczyna od porażki
Po zimowej przerwie na boiska wróciły rozgrywki ligowe. Drużyna Leśnika/Rossy pierwszy swój mecz rozegrała na euro boisku w Kołobrzegu, a przeciwnikiem był Hutnik Szczecin. Pierwsze trzydzieści pięć minut należało do manowian, którzy już w pierwszej minucie mieli okazję do zdobycia bramki. Adrian Telus zagrał piłkę na lewą stronę do Krystiana Murala, a ten zagrał wzdłuż linii końcowej. Piłka minęła bramkarza, a najbliżej piłki znajdował się Marcin Gozdal, ale ten po wślizgu nie trafił w piłkę. Niewiele ponad pięć minut później kolejną okazję do zdobycia bramki mieli gospodarze tego spotkania. Na osiemnastym metrze faulowany był Krystian Mural, a sędzia odgwizdał rzut wolny. Do piłki podszedł Dominik Husejko, ale piłka po jego strzale powędrowała wprost w ręce bramkarza Hutnika.
Dopiero w jedenastej minucie drużyna Hutnika miała pierwszą okazję do zdobycia bramki, ale strzał okazał się niecelny. W szesnastej minucie spotkania zawodnicy z Manowa przypieczętowali swoją przewagę otwierając wynik spotkania. Zaczęło się od faulu w środkowej części boiska. Do piłki podszedł Krystian Mural, który dośrodkował, następnie piłka powędrowała do linii bocznej, gdzie stał Tomasz Chrupałła, ten dograł piłkę na piąty metr wprost do Łukasza Kłączyńskiego, a ten bezproblemowo umieścił piłkę w siatce. Już dwie minuty później drugą okazję mieli Hutnicy, którzy długim podaniem podali piłkę daleko za obronę, do piłki biegł Szczeciński zawodnik, a z drugiej strony bramkarz Leśnika/Rossy i ostatecznie ten drugi był szybszy i ją wybił. Niedługo trzeba było czekać na kolejną akcję manowian. Już minutę później bardzo dobrą okazję do wpisania się na listę strzelców miał ponownie Marcin Gozdal, który znalazł się sam na sam z bramkarzem Hutnika, ale piłka po jego strzale w długi róg minimalnie przeleciała obok słupka. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy to wyrównana gra. Obydwie drużyny próbowały coś strzelić. Najpierw w trzydziestej dziewiątej minucie Hutnicy oddali niecelny strzał. Po minucie ponownie okazję mieli manowianie, z około 35 metrów strzelał Dominik Poch, ale piłka poleciała wprost do bramkarza. Na cztery minuty przed zakończeniem pierwszej połowy po błędzie zawodników Leśnika/Rossy piłkę odebrał im zawodnik Hutnika, który pobiegł w stronę bramki. W tej akcji goście mieli przewagę liczebną , a piłka po strzale w długi róg znalazła się w siatce Leśnika/Rossy.
W drugich czterdziestu pięciu minutach oglądaliśmy praktycznie całkiem dwie inne drużyny niż w pierwszej połowie. Przez większą część drugich czterdziestu pięciu minut spotkania przewagę mieli goście ze Szczecina. Pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli Hutnicy, którzy po faulu Tomasza Krzywonosa mieli rzut wolny z około trzydziestu metrów. Ale na szczęście po dośrodkowaniu dobrze spisała się obrona Leśnika/Rossy i wybiła piłkę. Ale już pięć minut później nie było tak dobrze. Ładną akcję prawą stroną boiska przeprowadził Derewońko, który zakończył ją celnym strzałem z ostrego konta i tym samym Hutnik wyszedł na prowadzenie. Dwie minuty później kolejną okazję mieli goście. Po zamieszaniu na szesnastym metrze piłka trafiła pod nogi Kosakowskiego, który oddał strzał, ale okazał się on na tyle lekki, że bramkarz gospodarzy bez problemu złapał piłkę. Manowianie dobrą sytuację do wyrównania mieli w 64 minucie. Po zagraniu piłki wzdłuż linii końcowej w piłkę nie trafił Marcin Gozdal. W narożniku boiska do piłki dobiegł jeszcze zawodnik Leśnika/Rossy, ale po jego dośrodkowaniu dobrze spisała się szczecińska obrona. Dopiero na niecałe piętnaście minut przed ostatnim gwizdkiem zawodnicy Leśnika/Rossy wzięli się do gry. Raz po raz mieli ładne akcje, ale bardzo dobrze spisywała się obrona Hutnika. Manowianie mieli dobre okazje do wyrównania w 77 i 79 minucie, ale piłka po strzałach wpadała wprost w ręce bramkarza. Jeszcze w doliczonym czasie gry manowianie mieli kilka okazji do wyrównania, najpierw Krytian Mural, Tomasz Chrupałła i dwa razy Paweł Marczak, ale za każdym razem piłka po ich strzałach wpadała w ręce bramkarza lub po prostu strzały były niecelne. Podsumowując obydwie połowy tego spotkania to mecz była remis. Pierwsza połowa należała do Leśnika/Rossy. Manowianie co chwilę przeprowadzali akcje zakończone strzałami, a szczecinianie odpowiedzieli dwoma, może trzema akcjami, z czego jedna zakończyła się celnym trafieniem. Co do drugiej połowy to sytuacja odmieniła się. Przez większą część przewagę mieli goście, którzy co chwilę mieli Łądne akcje. Manowianie przebudzili się dopiero na niewiele ponad dziesięć ostatnich minut, ale to już nic nie dało. Po meczu trener Leśnika/Rossy, Tomasz Chrupałła powiedział: No cóż, nie tak sobie wymarzyliśmy początek rundy wiosennej, ale myślę że mimo niekorzystnego wyniku drużyna zostawiła serducho i zdrowie na boisku. Na pewno o to do nich pretensji mieć nie mogę. Odbija nam się znów brak skuteczności, tyle sytuacji co stworzyliśmy w tym spotkaniu to można by obdarować kilka spotkań. Zarówno w pierwszej jak i drugiej połowie mieliśmy swoje okazje no i tradycyjnie nie wykorzystaliśmy ich, a przeciwnikowi stworzyliśmy dwie, po których wpadły gole. Sytuacje, po których Hutnik strzelił nam bramki to nasze dwa kuriozalne błędy i ustawienie w linii obronnej. A później w końcówce meczu to drużyna Hutnika była nastawiona na grę z kontry. My postawiliśmy wszystko na jedną kartę i byliśmy uczuleni na ich kontry. Ale nawet w tym fragmencie mieliśmy swoje sytuacje. Nie wyszło nam i cóż, głowa do góry i będziemy szukali punktów w następnych spotkaniach.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: piotrm |
|