Cud w Szczecinie
O tym jak nieprzewidywalny i piękny zarazem bywa sport można się było przekonać w sobotę odwiedzając halę MOSRiR w Szczecinie. Mecz pomiędzy szóstą wówczas Pogonią Baltica a zajmującą 10. lokatę Piotrcovią na długo zostanie zapamiętany nie tylko przez same zawodniczki, ale również przez miejscowych kibiców.
- Wiedziałyśmy, że w Szczecinie czeka nas bardzo trudne spotkanie. One walczyły o 5. miejsce, a by je zdobyć musiały ugrać z nami dwa punkty - powiedziała zaraz po spotkaniu liderka piotrkowianek, Agata Wypych.
Wynik spotkania, którego stawką była gra w play-off z akademiczkami z Koszalina lepiej rozpoczęły szczecinianki. Wynik otworzyła Agata Cebula. Bardzo szybko wyrównała jednak Aleksandra Mielczewska i taki właśnie rezultat, czyli remis utrzymywał się aż do 8. minuty tych zawodów. Seria pięciu trafień z rzędu, szybka i kombinacyjna gra w ataku pozycyjnym oraz bardzo dobra skuteczność sprawiły, że wydarzenia na parkiecie zdominowały piłkarki ręczne ze Szczecina.
W 21. minucie udokumentowały to prowadzeniem 17:10. Znakomitą partię rozgrywała przede wszystkim Monika Głowińska - zdobywczyni łącznie 8 goli. Tak wysoki wynik na tym etapie meczu wyrokował jeszcze wyższy na koniec pierwszej połowy. Jak się jednak potem okazało ostatnie dziewięć minut to zmiana o 180 stopni. Gra trio Joanny Wagi, Agaty Wypych oraz Anny Szafnickiej sprawiła, że na przerwę szczecinianki zeszły prowadząc raptem jednym trafieniem 20:19. Mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie udana interwencja na kilka sekund przed końcową syreną Pauliny Adamskiej. Na drugie 30. minut Pogoń Baltica wyszła z dwiema zawodniczkami na ławce kar. Jedną z nich była Monika Stachowska, drugą Natallia Kuryanovich. Popularnej 'Nataszy' kara się nie należała, ale decyzja arbitrów była nieodwołalna. - Tak rzeczywiście. Ja nie będę tego oceniać, sędziowie są od tego, oni podyktowali tę karę. To zmusiło nas do gry w osłabieniu, ale nawet wtedy pokazałyśmy, że jesteśmy zespołem, który potrafi się zdeterminować i walczyć o tę wygraną - skomentowała, feralne w skutkach wydarzenie, bramkarka Pogoni Adrianna Płaczek. Niestety podopieczne Adriana Struzika kontynuowały grę z ostatnich minut pierwszej połowy. Błędy, brak skuteczności oraz zdecydowania mógł razić. Piotrcovia za to potrafiła szybko kończyć kontrę i dzięki temu uzyskała dość wysokie prowadzenie - różnicą 6 oczek w 47. minucie (25:31). Niewiele wskazywało na to, że nagle role się odwrócą. Jednak jak rzecze stare porzekadło nadzieja umiera ostatnia. W 54. minucie było już tylko... 29:32. Dwa gole Cebuli pozwoliły złapać szczeciniankom kontakt bramkowy 32:33. Wyrównała jedna z bohaterek tego meczu Głowińska, a kropkę nad i postawiła w 59. minucie Martyna Huczko. Walka w pierwszej rundzie play-off z Politechniką Koszalińską stała się zatem faktem. SPR Pogoń Baltica Szczecin - MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 34:33 (20:19)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|