Szczecinianki nie zawiesiły wysoko poprzeczki
Sobotni pojedynek Pogoni Baltica Szczecin z chorzowskim Ruchem pokazał, w jakim są miejscu i ile pracy czeka jeszcze podopieczne Dariusza Molskiego. Przyjezdne nie zagrały specjalnie widowiskowo, ale co najważniejsze były skuteczne, mimo, że wystąpiły w bardzo okrojonym składzie.
- Mój dom moją twierdzą - tak po meczu z Samborem Tczew powiedział Molski. Na to, by hala przy Twardowskiego stała się taką twierdzą nie do zdobycia trzeba będzie niestety jeszcze trochę poczekać.
Szczecinianki zaliczyły debiut - tym razem chodzi o ten telewizyjny. Kibice choć przybyli w licznej grupie nie mogli się jednak cieszyć w pełni. Już sam początek zawodów pokazał, że rywal mimo dwóch porażek we wcześniejszych spotkaniach tym razem zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo. Potwierdziła to jedna z najbardziej doświadczonych w ekipie Janusza Szymczyka - Kinga Grzyb, znana bardziej jako Polenz. - Zrobiłyśmy wszystko, żeby ten mecz wygrać i jak widać po wyniku udało się. Powiedziałyśmy sobie: koniec porażek, następne tylko same wygrane.
Portowa siódemka miała swoje zrywy. Potrafiła doprowadzić do remisu. Ostatni (8:8) miał miejsce w 22. minucie tych zawodów. W 25. przy stanie 8:11 o czas dla swojej ekipy poprosił trener KPR-u, a już zaledwie kilkanaście sekund później to samo uczynił Molski, ale to temu pierwszemu udało się osiągnąć zamierzony cel. - Zabrakło urozmaicenia w ataku. Ja już wiem, dlaczego tego zabrakło. Natomiast wymaga to dalszej analizy i poprawy, bo to są błędy, które mogą nas kosztować dużo punktów - słusznie zauważył szkoleniowiec gospodyń. Od początku drugiej połowy w składzie nastąpiły korekty, ale ostatecznie nie przyniosły one zmiany charakteru szczecińskiej drużyny. Momentami mógł razić brak pomysłu na rozwiązanie akcji ofensywnej. Zdecydowanie brakowało zaskoczenia z drugiej linii. Wkradły się niepotrzebne błędy, które tylko dopełniły formalności przesądzającej o dość wyraźnej porażce. - Był taki decydujący moment, w którym szczecinianki zgubiły po rzucie piłkę. Przejęła ją Kinga (Grzyb - dop. red.) i zdobyła bramkę za darmo. To nam jeszcze pomogło, a przeciwnikowi podcięło skrzydła - ocenił opiekun chorzowianek. Szczypiornistki Superligi Kobiet czeka teraz 3 tygodnie przerwy. Tę należy wykorzystać maksymalnie, tym bardziej, że Pogoń czeka teraz 'czarna seria' meczów z samą czołówką ligi, a tam o punkty łatwiej na pewno nie będzie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|