Dwóch na pięciu - sport inaczej?
Dzień 23. marca bieżącego roku przez zawodników Gaz-System Pogoni Szczecin zostanie z pewnością zapamiętany na długo. Nie zdarza się bowiem zbyt często sytuacja, w której decyzjami arbitrów spotkania na parkiecie zostaje dwóch zawodników jednej z ekip. Nie zmienia to faktu, że było tak zaledwie przez 4 sekundy. Przez minutę szczecinianie walczyli raptem w trójkę. Jedni powiedzą słusznie, bo Pogoń grała brutalnie i agresywnie. Inni uznają tę sytuację za istne kuriozum i wypaczenie sportowej rywalizacji psy wieszając właśnie na rozjemcach tych zawodów. A jak to się wszystko zaczęło?
Można rzec - całkiem niewinnie. 58. minuta i 26 sekunda spotkania, przy piłce jest Damian Krzysztofik, w obronie walczy z nim Nenad Marković. Aktorstwo pierwszego czy brutalność drugiego? Pozostawię to bez oceny. Efekt - kara dwuminutowa dla obu zawodników. Z tymże ten drugi wylatuje z parkietu z czerwoną kartką z gradacji trzech dwuminutowych kar. Sytuacja dla sędziów do wybaczenia? Odpowiedzi starał się udzielić prezes klubu Paweł Biały. - Oglądałem ten mecz też potem w telewizji. Muszę przyznać, że tam jednak wielu rzeczy nie było widać, np. wymuszania niektórych fauli, pewnego symulowania. Myślę natomiast, że sędziowie bardzo chcieli uspokoić tę grę. Nie było to jednak przeprowadzone na międzynarodowym poziomie, a do tego dążymy. Jeżeli potem gramy z zespołami zagranicznymi to okazuje się, że my jesteśmy bardzo delikatni.
Idźmy więc tym tropem dalej. Mija kolejnych 31 sekund. Tym razem w obronie stoi Michal Bruna. Gwizdek sędziego i dwa palce w górę. Wiadomo już co to oznacza dla środkowego rozgrywającego. Czech zostaje wyeliminowany z tej samej przyczyny co wcześniej Marković. W Pogoni mamy więc czterech przeciwko pięciu mielczanom. Nerwówka zrozumiała, zwłaszcza na ławce rezerwowych. Przypomnę, że czas został zatrzymany i nie minęła nawet sekunda. No właśnie nawet sekunda a Gaz-System został okrojony do trzech zawodników. Parkiet opuścił Grzegorz Marcinkian. Powód? Przekroczenie stopą linii rozgraniczającej strefę zmian... W tym momencie był jeszcze remis. No właśnie był to akurat dobrze powiedziane. Po chwili szybka akcja przyjezdnych, bramkę ze skrzydła zdobywa Damian Kostrzewa i jest 26:27. Pogoń bez szans na remis? Może, ale to tylko sport. 3 na 5 też przecież można grać. Czas bierze Biały. Do końcowej syreny pozostaje 23 sekundy. I dużo i mało. Wznowienie gry, mijają sekundy. Podanie przejmuje jednak rywal. Krupa zatrzymuje kontrę. Efekt - kara dwóch minut i out z parkietu... Kto to ogarniał? Na pewno nie tablica z pomiarem czasu i wynikiem. Miejsca tam na niej już bowiem nie było... 4 sekundy do końca. Stal odpuszcza. Końcowa syrena oznajmia wygraną ekipy Ryszarda Skutnika. - Zdarzają się aż tak kuriozalne sytuacje, gdzie jest przewaga dwóch czy nawet trzech zawodników. Wtedy zaciera się ten obraz piłki ręcznej. To jest oczywiście rzadkie zjawisko, natomiast to są też już emocje. Oddzielnym tematem jest tutaj jednak sam poziom sędziowania w tym spotkaniu. Brakuje w Polsce szkoleń na najwyższym poziomie, konferencji na najwyższym poziomie, szkoleń zagranicznych. Takich rzeczy się w Polsce nie robi. Chciałbym się zapytać dlaczego? Dlaczego my nie jeździmy, czemu sędziowie nie są szkoleni zagranicą, czemu sędziowie nie są temu poddawani? Retoryzm to czy uderzenie Białego w czuły punkt piłki ręcznej w Polsce?
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|