Trener kadry w Szczecinie. Nowe twarze w reprezentacji?
Mecz beniaminka Superligi Mężczyzn z trzecią drużyną ligi ściągnął na trybuny hali przy ul. Twardowskiego 12b drugiego trenera reprezentacji Polski w piłce ręcznej. Mowa tu oczywiście o Jacku Będzikowskim, który pracuje obecnie u boku Michaela Bieglera. Z czym wiązała się jego wizyta w stolicy Pomorza Zachodniego? Czyżby szykowały się nowe powołania? Jak szkoleniowiec ocenił zakończone spotkanie? Które miejsce jego zdaniem zajmie Pogoń na koniec sezonu zasadniczego?
- Naprawdę był to mecz stojący na wysokim poziomie. Może oprócz pierwszych 10. minut, w których było widać, że obie drużyny zdają sobie sprawę z powagi i ważności tego spotkania. Ta nerwowość była widoczna, ale później było naprawdę dobrze. W pierwszej połowie pod dyktando Puław, ale gra się 60. minut. Szczecinianie w drugiej połowie pokazali naprawdę dużą klasę - skwitował asystent Michaela Bieglera.
Wielkim zaskoczeniem okazał się dla niego jednak nie tylko wynik, a mówiąc właściwiej rozmiar wygranej gospodarzy tych zawodów, co głównie gra obronna beniaminka Superligi. - Na pewno po pierwszej połowie nie spodziewałem się, że to będzie aż tak dotkliwe zwycięstwo szczecinian. Bardziej myślałem, że ten mecz będzie się toczył dalej bramka za bramkę i rozstrzygnie się w końcówce. Nie okazałem się dobrym prognostykiem. Przede wszystkim zagrali agresywną obroną przez całe 60 minut. Poradzili sobie z tym kondycyjnie. Ta obrona jest naprawdę ciężka do wykonania. To zaważyło. Zagrali doskonale w tym elemencie, zdobyli kilka ładnych bramek - chwalił miejscowych szkoleniowiec reprezentacji Polski. Szczególnie mocno docenił jednak pracę, jaką tego dnia wykonali Bartosz Konitz i Mateusz Zaremba. - Obudził się Bartek Konitz, który pokazał, że ma duże możliwości. Mateusz Zaremba też dorzucił swoje. Od trzech, czterech meczów prezentuje równą formę. To cieszy, ponieważ brak leworęcznych w Polsce jest widoczny. - Ten zespół zaczął grać jak drużyna, a nie indywidualności. W tych wcześniejszych meczach, które można było obserwować to był jeden, drugi zawodnik wyróżniający się, a teraz naprawdę walczyła drużyna i ta drużyna wygrała - kontynuował Jacek Będzikowski. Nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, które jego zdaniem miejsce zajmie Gaz-System Pogoń w kończącym się właśnie sezonie. - Nie jestem od prognozowania. Jestem od oglądania i słuchania. Na koniec on także przyznał, że szczecińska siódemka to tylko tzw. papierowy debiutant, którego celem nie było jedynie utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Można powiedzieć, że to nie jest taki prawdziwy beniaminek. Myślę, że Pogoń awansując do ekstraklasy, do tej Superligi, nie miała jedynie celu utrzymania się. Widać, że personalnie ta drużyna nie jest tylko beniaminkiem.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|