Nieudana inauguracja
Portowcy rozpoczęli rundę rewanżową od wysokiej porażki z Zagłębiem Lubin. Miedziowi wygrali 3:0 (2:0), bezlitośnie wykorzystując błędy piłkarzy Pogoni. Gra szczecinian nie była aż tak zła, jak sugeruje to wynik. Podopieczni Artura Skowronka przespali początek meczu i choć w drugiej części meczu przeważali, nie potrafili stworzyć klarownej sytuacji pod bramką gospodarzy. Momentami aż za bardzo widoczny był brak pomysłu na wykończenie akcji. W Lubinie wystąpili nowi w zespole Dumy Pomorza Takuya Murayama oraz Tomasz Chałas.
Piłkarzy i kibiców przywitały opady śniegu. Wraz z upływem czasu boisko stawało się coraz bardziej białe. Pierwsze zagrożenie pod bramką rywali stworzyli Portowcy. Próba dośrodkowania Ediego Andradiny zamieniła się w strzał, po którym niewiele brakowało, a piłka wpadłaby 'za kołnierz' Michała Gliwy. W 9 minucie Zagłębie oddało pierwszy celny strzał i objęło prowadzenie. Po dośrodkowaniu Macieja Małkowskiego okazało się, że defensorzy Pogoni są jeszcze w zimowym śnie. Do miękko wrzuconej piłki doszedł Bartosz Rymaniak, który zupełnie niepilnowany strzałem głową pokonał bramkarza Pogoni. Gospodarze pewnie rozbijali ataki Pogoni, którzy bez pomysłu konstruowali swoje akcje. W 22 minucie Takafumi Akahoshi wpadł w polu karnym w Łukasza Hanzela i sędzia nieoczekiwanie dla Portowców wskazał na jedenasty metr. Do piłki ustawionej na 'wapnie' podszedł Szymon Pawłowski i strzałem w prawy róg bramki wyprowadził lubinian na dwubramkowe prowadzenie. Pogoń pierwszy celny strzał na bramkę gospodarzy oddała dopiero w 33 minucie. Kilka minut po nim najlepszą okazję na gola kontaktowego w pierwszej połowie miał Maksymilian Rogalski. Pomocnik łatwo ograł defensorów Zagłębia, ale jego silny strzał w środek bramki obronił Michał Gliwa. W 43 minucie gry arbiter główny Krzysztof Jakubik powinien podyktować rzut karny dla Pogoni. Peter Hricko zagrywał piłkę w pole karne, jednak jej lot ręką przeciął Maciej Małkowski i wyszła ona na rzut rożny.
Na drugą połowę za Tomasza Chałasa wyszedł Donald Djousse. Jakości uległa także gra Portowców. Szczecinianie dłużej utrzymywali się przy piłce, a gra toczyła się głównie na połowie Zagłębia. Podopieczni Artura Skowronka oddawali jednak za mało strzałów na bramkę Michała Gliwy, który nie miał wiele pracy w meczu. Dobrze radziła sobie także defensywa Zagłębia blokując uderzenia Ediego Andradiny czy Takafumiego Akahoshiego. W 60 minucie po wrzutce Petera Hricki jeden z obrońców Zagłębia wpadł na Adama Frączczaka, ale gwizdek arbitra tym razem milczał. Miedziowi w drugiej części groźnie kontrowali. W 77 minucie Adrian Błąd uderzył zza pola karnego i na szczęście dla Portowców piłka trafiła tylko w boczną siatkę. Kilka minut później kolejna kontra Zagłębia okazała się jednak skuteczna. Z prawej strony futbolówkę wrzucił Adrian Błąd, a wbiegający Michal Papadopulos głową pokonał Radosława Janukiewicza. W końcówce meczu Zagłębie mogło w pełni zrewanżować się Pogoni za sierpniowe 4:0, ale Kamil Wilczek spudłował w dobrej sytuacji.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|