Mecz mógł się podobać - Marcin Mikołajewicz
Gdyby postronny obserwator przyszedł wczoraj na wasz mecz z Rekordem, mógłby się pomylić w ocenie, która z drużyn zajmuje drugie miejsce w tabeli.
- Na pewno się z tym zgadzam. Mecz mógł się podobać. W końcu zaprezentowaliśmy taką piłkę, jaką sobie zakładaliśmy przed sezonem, czyli grę bardzo agresywną, konsekwentną obronę. Fajnie wyglądaliśmy w ofensywie. Powiedziałbym, że to był nasz pierwszy mecz w sezonie, w którym zagraliśmy w futsal, bo wcześniej nie przypominało to futsalu, tylko straszny chaos. Z tego należy się cieszyć. Cieszę się również z tego, że ograliśmy wicelidera. Taki mecz, pokazuje, że w play-offach może wydarzyć się wszystko. Trafiając nawet na Rekord, jesteśmy w stanie osiągnąć cel, jaki zakładaliśmy sobie przed sezonem, czyli miejsce w pierwszej czwórce.
Mecz z Rekordem, tak, jak powiedziałeś, dał dużo optymizmu przed fazą play-off i pojedynkami z teoretycznie mocniejszymi rywalami.
- Trafiając na Rekord, to my mamy przewagę psychologiczną, bo wiemy, że z tym zespołem da się wygrać. Myślę, że rywale nas nie zlekceważyli i zagrali na miarę swoich możliwości. My byliśmy zespołem lepszym i to odzwierciedla wynik. Wiesz w którym meczu z kolei udało ci się zdobyć dwa gole? - W czwartym… Mam nadzieję, że ta tendencja będzie jeszcze rosła i nie zatrzymam się gdzieś, a te bramki nadal będą wpadać. Cieszę się, że strzelam te gole, ale trochę mi przykro, że nie mogłem pomóc chłopakom w Polkowicach i w meczu u siebie z GKS-em Tychy. To były takie dwa spotkania, w których myślę, byłbym w stanie pomóc i moglibyśmy mieć więcej punktów. Kontuzja nie przystopowała dobrej dyspozycji. - Miałem cztery tygodnie przerwy i tak, jak zalecił mi lekarz nie robiłem nic, tak jak zalecił mi lekarz. Myślę, że to pomogło, bo jeśli bym zaryzykował i wyszedł na parkiet, to mógłbym już nie zagrać do końca sezonu. Uważam, że postąpiłem słusznie i teraz są tego efekty. Trzy tygodnie temu wiele osób mówiło o kryzysie. Teraz wygraliście z drugim w tabeli Rekordem. - Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że to jest mecz z gatunku być, albo nie być. Jeśli byśmy przegrali, znaleźlibyśmy się poza pierwszą ósemką. Tak naprawdę, dopisując nam punkty za Siemianowice, możemy być spokojni o play-offy. Nie sądzę, żeby zdarzyły się jakieś cuda, chyba, że w grę wejdą jakieś układy i układziki (śmiech). Mamy teraz mecz z Gwiazdą i nie jedziemy do Rudy Śląskiej, żeby się położyć. Jeśli zagramy tam, tak, jak w sobotę w Szczecinie, to taki zespół jak Gwiazda nie ma z nami prawa wygrać. Na pewno trzeba pamiętać o tym, żeby szanować nawet siódme miejsce. - Oczywiście, że tak, ale patrząc na tabelę, wygrywając z Gwiazdą, możemy wyprzedzić jeszcze Marwit i atakować z siódmego miejsca. Na pewno trzeba walczyć do końca. Nie jest nawet powiedziane, że jadąc na mecz w ostatniej kolejce z Wisłą, musimy przegrać, bo pokazaliśmy w pojedynku z Rekordem, że z mocniejszymi zespołami gramy dobrze i jesteśmy w stanie powalczyć. Tym bardziej, że Wisła na dobrą sprawę ma już zapewnione pierwsze miejsce w tabeli. - Dokładnie, myślę, że oni są już przygotowani psychicznie do play-offów. Dla nas każdy mecz jest praktycznie taki sam. Fajnie, że podnieśliśmy się z takim przeciwnikiem, jak Rekord. Wiadomo, ze lepiej wygrać z wiceliderem, niż na przykład z Polkowicami. Szkoda właśnie punktów z TPH i Tychami, bo dopisując nam teraz pięć „oczek”, moglibyśmy spokojnie myśleć, na kogo trafimy, a tak trzeba jeszcze powalczyć.
ďż˝rďż˝dďż˝o: pogon04.szczecin.pl/Łukasz Woźnica
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|