Niemoc strzelecka zdecydowała o wyniku
Od dość szybko strzelonej bramki rozpoczął się ostatni w tym roku mecz Sokoła Pyrzyce. Było to zarazem pierwsze spotkanie rundy rewanżowej. Mecz zostanie zapamiętany głównie z tego, jak wiele okazji, zwłaszcza w drugiej połowie, nie wykorzystali gospodarze, którzy po prostu powinni wygrać ten mecz i to dość zdecydowanie. Już w 6 minucie wynik spotkania otworzył bardzo dobrze dysponowany tego dnia Bartek Okoniewski. Asystował mu w tej sytuacji Łukasz Zaborowski, który idealnie dograł piłkę temu pierwszemu.
Napastnik nie zmarnował podania i będąc sam na sam z Michałem Tchurzem posłał futbolówkę w prawy dolny róg jego bramki. W 11 minucie meczu gospodarze wykonywali rzut wolny. Do jego wykonania podszedł grający trener Piotr Kaczyński. Nie wrzucał jednak piłki w pole karne, a nagrał krótko do Okoniewskiego. Uderzenie tego drugiego zostało zablokowane dopiero w polu karnym przez jednego z obrońców. O piłkę walczył jeszcze jeden z zawodników Sokoła, ale sędzia boczny pokazał spalonego, z czym zgodził się arbiter główny. Jedną z tych groźniejszych okazji przyjezdni mieli w 20 minucie. Artur Samal dość łatwo ograł Artura Domowicza i natychmiast zdecydował się zacentrować futbolówkę w pole karne. Piłka trafiła na głowę jednego z jego kolegów, ale ten uderzył bardzo niecelnie. 2 minuty później znowu pod bramką Sebastiana Pawlika było bardzo gorąco, jednak i tym razem golkiper wespół z obrońcami wyjaśnili sytuację. Niedługo potem powinno być już 1:1. Bardzo dobrą okazję zmarnował Michał Niedźwiedzki. Jego strzał był zdecydowanie za lekki, by sprawić Pawlikowi jakikolwiek problem. Co się odwlecze to nie uciecze i swoją przewagę w tym fragmencie spotkania goście udokumentowali w 39 minucie. Sędzia dopatrzył się w polu karnym faulu Wojtka Okraski i wskazał zdecydowanym ruchem na „wapno”. Po chwili obrońca otrzymał jeszcze żółty kartonik. Piłkę na 11 metrze ustawił etatowy wykonawca rzutów karnych Łukasz Petera i błędu nie popełnił. To nie był jednak koniec emocji w pierwszej połowie meczu. w 45 minucie gospodarze powinni wyjść na prowadzenie. Bartek Okoniewski zbiegł na lewą stronę poza pole karne. Widząc dobrze ustawionego kolegę z drużyny odegrał do niego. Ten mógł z nią zrobić wszystko co chciał. Zdecydował się uderzyć płasko po ziemi, ale zrobił to za lekko i jeden z obrońców wybił zmierzającą do pustej bramki piłkę. Druga połowa zapowiadała wielkie emocje.
Tak dobrze jak MLKS zaczął pierwsze 45 minut tak też dobrze mógł rozpocząć drugą połowę. Wydawało się, że niegroźny strzał zza pola karnego oddał w 53 minucie Artur Domowicz, ale futbolówkę dotknął jeszcze jeden z łobezian i ta odbiła się od poprzeczki, po czym opuściła pole gry. Bramkarz w tej sytuacji nawet nie zareagował. Już 4 minuty później bardzo groźnie było pod bramką Pawlika. Strata Mateusza Domowicza mogła skończyć się bardzo źle dla Sokoła. Na szczęście piękną interwencją popisał się golkiper, który sparował piłkę na słupek i zażegnał niebezpieczeństwo. Od 67 minuty zaczęła się niemoc strzelecka gospodarzy. O tyle o ile jeszcze uderzenie z dystansu Mateusza Domowicza nie miało szans powodzenia o tyle minutę później Bartek Okoniewski powinien wyprowadzić swoją drużynę na prowadzenie. Będąc w sytuacji sam na sam zachował się jednak fatalnie. Napastnik zdecydował się na drybling z wybiegającym Tchurzem, ale piłka trafiła bramkarza w nogę. W kolejnej akcji drugi z napastników nie sięgnął nagrywanej w pole karne futbolówki. Okazja była jednak wyśmienita do zmiany rezultatu. Mogło się to zemścić na miejscowych w 70 minucie. Kapitan Światowida Artur Samal trafił jednak w Pawlika. W 74 minucie kontra Sokoła. Bartka Okoniewskiego uruchomił Mateusz Domowicz. Ten drugi zakończył akcję strzałem, ale niestety niecelnym. Bramkarz nie musiał nawet interweniować. 2 minuty później znowu groźnie było pod bramką biało-niebieskich. Idealnie wyłożoną piłkę dostał Artur Domowicz, jednak jego strzał był daleki od ideału. Strzał „na siłę” minął światło bramki. Była to już kolejna okazja z tych 100 procentowych. 78 minuta i Sokół znowu przed szansą. Tym razem na bramkę głową uderzał Wojtek Okraska, jednak było to bardziej strącenie niż uderzenie i nie sprawiło ono żadnych problemów Tchurzowi. W 80 minucie z dobrej strony pokazał się najlepszy strzelec ekipy Światowida Łobez Michał Białecki, ale jego strzał był zbyt łatwy by móc skutecznie utrudnić interwencję Pawlikowi. Do końca spotkania zostało już tylko 4 minuty. Gospodarze jednak nie zwolnili tempa. Kolejną z tych idealnych okazji miał w 86 minucie Tobiasz Stankiewicz. Jego strzał głową minął jednak światło bramki. Na 2 minuty przed końcem rzut wolny miał jeszcze Światowid, ale bramkarz zdołał go wyłapać. Sędzia doliczył jeszcze 3 minuty, ale wynik nie uległ już zmianie. Duże słowa uznania należą się całej drużynie MLKS Sokół Pyrzyce. Ambitna gra i przede wszystkim walka od początku do końca pokazała, że można tym wiele osiągnąć. Na pochwałę zasługuje również obrona. Z bardzo dobrej strony pokazał się rezerwowy Przemysław Słabowski, który w wielu sytuacjach potrafił zachować spokój i nie tracił głupio piłki. Remis piłkarze zawdzięczają jednak sami sobie. Lepsza kondycja strzelecka zielono-czerwonych i wynik byłby zupełnie inny. Mecz jest już jednak historią. Teraz oczekujemy na mądrze przepracowany okres zimowy i dobrą postawę ekipy Kaczyńskiego i Zienkiewicza w spotkaniach na wiosnę.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|