Porażka z sędzią w tle
W spotkaniu 6 kolejki rozgrywek o mistrzostwo B-klasy grupy 6 Gryf Nowielin poległ w Żelechowie z tamtejszym Orłem 5:2. Tak wysoki wynik jest niestety obrazem sposobu sędziowania jakiego dopuścił się młody arbiter z Lubanowa. O tym pojedynku śmiało można powiedzieć, że jego rezultat został wypaczony w sposób nie budzący wątpliwości. W tej opinii nie ma jednak nic z faktu, że goście nie potrafili pogodzić się z porażką z czym z pewnością nie zgodzą się miejscowi kibice oglądający rozwój wydarzeń. Wedle wielu pan arbiter nie posiadał umiejętności sędziowskich, by móc prowadzić zawody nawet w tak niskiej klasie rozgrywkowej za jaką może być uznana B-klasa. Pierwsze minuty to typowa gra w środku pola. W 10 minucie padła bramka dla miejscowych, ale ze spalonego, którego zdołał wychwycić arbiter i słusznie nie uznał gola.
Zmiana rezultatu miała miejsce w 19 minucie meczu. Autorem bramki był Karol Signiewicz. Pierwszy jego strzał zdołał odbić bramkarz, ale przy dobitce był już bez szans. 6 minut później powinno być już 1:1.
Podanie ze środka pola otrzymał Marek Świętanowski, ale nie zdołał dokładnie uderzyć futbolówki. Niedługo potem nakładką atakowany był Krzysztof Słota, czego sędzia już nie widział i puścił grę. Gdyby faulu nie było pomocnik znalazłby się sam na sam z bramkarzem. Zawodnikowi potrzebna była pomoc medyczna. Ucierpiał także piłkarz Orła, który w tej sytuacji zawinił. Obaj nie podnosili się z boiska i dopiero upomnienie jednego z zawodników z Żelechowa pozwoliło przerwać grę i wpuścić osoby, które udzieliły potrzebnej pomocy obu panom. Ok. 25 minuty arbiter ponownie się nie popisał. Idealne podanie w uliczkę otrzymał ponownie Świętanowski. Nie pozostało mu nic innego jak skierować piłkę do siatki co zresztą zrobił, ale ku jego zaskoczeniu sędzia uznał ofsajd zawodnika. W momencie podania nie był jednak na pozycji spalonej. 7 minut później faulowany w polu karnym był Radosław Rudziński. Tym razem prowadzący zawody słusznie nakazał wykonanie rzutu karnego. Z tym faktem nie mogli pogodzić się z kolei miejscowi kibice, którzy głośno wyrazili swoją dezaprobatę. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Robert Betyna. Mocnym strzałem nie dał szans Adamowi Bielinisowi. Golkiper jeszcze musnął piłkę, ale na niewiele się to zdało. Po zdobytej bramce goście chcieli pójść za ciosem. Akcję rozpoczął Krystian Szlaski, nagrał do lewego pomocnika Krzysztofa Słoty, ten z dużą łatwością minął obrońcę, ale strzał przeleciał obok bramki. Piłkarze Orła nie pozostali dłużni. Potężne uderzenie Romana Gadowskiego w 37 minucie minęło poprzeczkę bramki strzeżonej przez Damiana Kowalczyka. W końcówce pierwszej części gry ponownie w roli głównej napastnik gości Świętanowski. Jednak bramkarz uratował kolegów od utraty gola wychodząc na 13 metr i wybijając instynktownie piłkę. 2 minuty po wznowieniu gry rzut karny dla Orła. Sam zawodnik, który w tej sytuacji spowodował karnego nie rościł do arbitra żadnych pretensji. Nie sposób jednak przewidzieć jaka byłaby reakcja pana z gwizdkiem, gdyby nie bardzo głośne okrzyki miejscowych kibiców. Pewnym wykonawcą okazał się Paweł Kaczor. W 56 minucie gospodarze podwyższają prowadzenie na 3:1. Pierwszy strzał Piotra Prahla odbił jeszcze Kowalczyk, ale przy dobitce nie miał już nic do powiedzenia i piłka przy samym słupku wpadła do siatki. W 68 minucie pokazał się mocno pracujący w tym meczu Radosław Rudziński. Precyzyjnie odegrał piłkę do Ireneusza Tyrajskiego, ale ten trafił w bramkarza. Nadeszła nieszczęsna 73 minuta i kolejny chyba najbardziej znaczący błąd sędziego w tym spotkaniu. Bardzo aktywny tego dnia Jan Wojsznarowicz nagrał piłkę do Piotra Prahla. Ten stojąc na 3-metrowym spalonym kolanami dotknął piłkę, która wpadła do siatki zaskoczonego bramkarza. 3 minuty później w boczną siatkę z zerowego kąta trafił Tomasz Szczapa. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i taka sytuacja miała miejsce w 79 minucie. Centra z rzutu rożnego na głowę kapitana Orła Gadowskiego. Nieco odchylony już zawodnik zdołał oddać na tyle dobry strzał, że znalazł on drogę do siatki tuż nad interweniującym Kowalczykiem. Końcowe minuty to dążenie do zmiany niekorzystnego wyniku. W 88 minucie idealnie obsłużony zostaje Krzysztof Słota, widząc wychodzącego bramkarza uderza obok niego, ale arbiter ponownie pokazuje ofsajd, którego nie było. Przykro było patrzeć na to co wyprawiał ów pan mieniący się głównym arbitrem. W 90 minucie ataki gości znalazły swoje odzwierciedlenie. Wynik meczu ustala wspomniany wcześniej Ireneusz Tyrajski zdobywając bramkę głową. Asystą popisał się tutaj prawy pomocnik Rudziński. Była to ostatnia akcja meczu. Naprawdę trudno było nie mieć pretensji do prowadzącego. Obiektywnie rzecz biorąc powinno być 4:4, bo tyle wpadło prawidłowych goli w tym meczu.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|