Pomeczowa rozmowa z Georgem Reese
Po bardzo efektownym zwycięstwie w Kołobrzegu musieliście być pewni zwycięstwa w dzisiejszym meczu?
George Reese: Nie powiedziałbym, że byliśmy tacy pewni. Nigdy nie wiesz, jak potoczy się mecz. Zawodnicy Siarki mogli przecież mieć swój dzień i wszystko trafiać. Oni także mają swoje cele, więc musieliśmy się mocno sprężyć, by wygrać to spotkanie. W niedługim czasie zagracie dwa bardzo ważne spotkania, które zadecydują o tym, czy zagracie w fazie play-off. - Racja, te mecze będą dla nas bardzo ważne. Nie możemy się niczym usprawiedliwiać, bo sami jesteśmy sobie winni, ponieważ przegraliśmy w spotkaniach, które powinniśmy teoretycznie wygrać, czyli z Kotwicą Kołobrzeg i Polonią Warszawa. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby wydostać się z tego potrzasku, w jakim się znaleźliśmy.
Więc może Pan obiecać kibicom, że zrobicie wszystko, by wygrać następne dwa spotkania?
- [śmiech] Oczywiście, obiecuje to koszalińskim kibicom, że będziemy maksymalnie skoncentrowani i zrobimy wszystko, by odnieść dwa zwycięstwa. Mogę zagwarantować, że zagramy twardo i nieustępliwie, kibice mogą być o to spokojni. Wszyscy zawodnicy chcą grać w play-off, także jestem pewien, że z mobilizacją nie będzie problemu. Jest Pan kolejnym zawodnikiem AZS, który otarł się o tripple-double ( 17 pkt. ,8 as. , 8 zb.). - Nie wiedziałem tego w trakcie trwania meczu, także nie mogłem grać tak, by zdobyć tripple-double. Najważniejsze jest jednak to, że mamy cenne zwycięstwo i przy okazji nasi najmłodsi zawodnicy mogli ogrywać się na ekstraklasowych parkietach. Czy zdarzyło się kiedyś Panu osiągnąć tripple-douple? - Niestety nie. W Polsce byłem bliski osiągnięcia potrójnej zdobyczy kilkukrotnie. Gdy byłem w Ostrowie, to brakowało mi 3 asyst, ponieważ miałem 20 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst. Zdarza mi się to dosyć często i może kiedyś mi się uda. Zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że AZS jest drużyną własnej hali? - Oczywiście. Statystyki pokazują, że gramy lepiej na swoim parkiecie, co może cieszyć, bo mecze rozgrywane w Koszalinie są dla nas niezmiernie ważne. Poza zwycięstwami w derbach z Czarnymi i Kotwicą nie wygraliście zbyt wielu spotkań na wyjeździe, a wasze następne, niezwykle ważne spotkania będą rozgrywane w Gdyni i Poznaniu. - Tak, musimy zacząć grać dobrze na wyjeździe, teraz jest na to najwyższy czas. Jeżeli tego nie zrobimy, to niestety będziemy musieli pożegnać się z fazą play-off, a tego byśmy na pewno nie chcieli. Którego zawodnika z Siarki obawialiście się najbardziej? - Wiedzieliśmy, że Lou (Truscott) jest specjalistą od double-dobule, chcieliśmy się skupić na nim i na Pringle’u i Deloachu, bo ci zawodnicy grali bardzo dobrze w ostatnich spotkaniach. To była kombinacja trzech lub czterech graczy, na których musieliśmy koniecznie zwrócić uwagę. Drużyny takie jak Siarka są bardzo niebezpieczne, ponieważ nie mają nic do stracenia i potrafią naprzykrzyć się faworytom, zgadza się Pan z tym? - Tak, takie drużyny są szczególnie niebezpieczne. Wiem, że zawodnicy Siarki widzieli nasz mecz z Kołobrzegiem, więc wiedzieliśmy, iż nie możemy odpuścić, bo Siarka to wykorzysta i będzie ciężko wygrać to spotkanie. Mieć nic do stracenia i rzucać z każdej pozycji potrafi czasem pogrążyć niejednego faworyta. Zarówno Pan, jak i Winsome Frazier potraficie zdobywać po mniej więcej 20 punktów w każdym meczu, czy istnieje między wami jakaś rywalizacja? - Nie, nie ma czegoś takiego. Czuję, że mogę grać z każdym zawodnikiem i uzupełniać się z nim. Winsome jest jednym z najlepszych strzelców w naszej lidze, zadanie ułatwia mu Igor, od którego dostaje świetne podania. Winsome wykonuje swoją pracę bardzo dobrze, nie można mieć do niego zastrzeżeń. AZS nie jest młodą drużyną, jednak w dzisiejszym meczu można było zaobserwować wiele kontr. - Racja. To było spowodowane dobrą grą w obronie. Ja z Gradym nie jesteśmy tacy wielcy, jak np. Varda, czy wysocy ze Zgorzelca, więc potrafimy biegać do kontr. To jest nasza przewaga. Wszystko zaczyna się zawsze od obrony.
�r�d�o: plk.pl/Patryk Pietrzala
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|