Godni siebie przeciwnicy
W niedzielne upalne popołudnie, na boisku w Szczecinie - Wielgowie, odbył się mecz czołowych drużyn III grupy A klasy, Vielgovii Szczecin i Zrywu Kołbaskowo. Wysoka stawka meczu (lider tabeli) sprawiła, że od pierwszych minut meczu piłkarze obu drużyn walczyli o każdą piłkę. Pierwsza połowa meczu była wyrównana, a sam mecz dostarczał kibicom mnóstwo emocji. Pod koniec pierwszej połowy w sytuacji sam na sam z bramkarzem Zrywu znalazł Tomasz Jamro. W pełnym biegu oddał mocny strzał na bramkę Zrywu, ale bramkarz Zrywu wyszedł z bramki, skrócił kąt i sparował ten strzał na róg.
Kilka minut po przerwie i wznowieniu przez sędziego głównego gry doszło do niepotrzebnego incydentu pomiędzy grupą kibiców a kierownikiem drużyny Vielgovii. Podpici kibice wtargnęli na boisko podczas meczu i sędzia był zmuszony przerwać grę. Po kilku minutach sami kibice wraz z Kazimierzem Kroczakiem z Zarządu OKS 'Vielgovii' uspokoili swoich krewkich kolegów. Po tej wymuszonej przerwie sędzia wznowił grę.
W 55 minucie meczu Krzysztof Klimczak fantastycznym rzutem z autu, prawie z połowy boiska, wrzucił piłkę w pole karne Zrywu Kołbaskowo. Piłka dotarła do dobrze ustawionego Pawła Tomczaka. Paweł kapitalnym strzałem, nie do obrony, umieścił piłkę w siatce bramki Zrywu Kołbaskowo. Zrobiło się 1:0 dla Vielgovii. Radość kibiców Vielgovii nie miała końca. Wystarczyła tylko chwila dekoncentracji drużyny Zrywu, aby walczący piłkarze Vielgovii wyszli na prowadzenie w tym meczu.
I w końcu nastąpiła tragiczna dla Vielgovii 58 minuta meczu. Po faulu na piłkarzu drużyny Zrywu w polu karnym sędzia zagwizdał i wskazał na „wapno”. Widownia zamarła z wrażenia. Artur „Szkodnik” Szkudlarek stanął w bramce i przyjął zasadniczą postawę bramkarską. Lekko pochylony wpatrywał się w ustawioną na jedenastym metrze piłkę. Sędzia dał sygnał gwizdkiem piłkarzowi Zrywu na wykonanie rzutu karnego. Piłkarz Zrywu ruszył do piłki i z całej mocy jaką posiadał w nodze kopnął ją w stronę bramki Vielgovii. Piłka zmierzała wprost w światło bramki Vielgovii. Wtedy „Szkodnik” wyskoczył do niej jak ze sprężyny. Zdawało się, że rozciągnął się jakby był z gumy i wypiąstkował piłkę zmierzającą do bramki. Na widowni, wśród kibiców Vielgovii, zapanował szał radości. Artur ruchem ręki dał kibicom znak zdając się mówić tym gestem: - spokojnie, dałem radę. Po końcowym gwizdku sędziego kibice wbiegli na murawę boiska. Dopadli Artura Szkudlarka i podrzucając go do góry dziękowali mu za doskonałą paradę podczas rzutu karnego. Mecz pomimo panującego upału był rozgrywany w bardzo szybkim tempie. Piłkarze drużyny Vielgovii, jak i piłkarze drużyny Zrywu dawali z siebie wszystko, żeby wygrać ten mecz. Zarówno piłkarze Vielgovii, jak i piłkarze Zrywu mieli swoje okazje do zdobycia gola, ale żadna bramka, oprócz tej jednej dla Vielgovi, już nie padła. Żaden z piłkarzy grających w tym meczu się nie oszczędzał. Jedni i drudzy zasłużyli na słowa uznania. Każda z drużyn mogła w tym meczu odnieść zwycięstwo, gdyż każda z dwóch drużyn swą ambitną grą i walką do końcowego gwizdka sędziego zasłużyła na końcowy sukces. Mecz trwał 96 minut. Był to najcięższy mecz dla drużyny Vielgovii w tej rundzie wiosennej.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne: http://vielgovia.futbolowo.pl/
relacjďż˝ dodaďż˝: oleko |
|