Pogoń zapewniła sobie utrzymanie
W rozegranym dzisiaj na własnym stadionie meczu piłkarze Pogoni Szczecin pokonali Górnika Polkowice 4:2. W spotkaniu padło dużo bramek, co mogło usatysfakcjonować niewielką liczbę kibiców, która pojawiła się na trybunach. Poziom spotkania jednak nie zachwycił, zwłaszcza druga jego połowa bardzo rozczarowała, obfitowała bowiem wiele przypadkowych zagrań i podań, a piknikowa atmosfera panująca na stadionie nie wzbogacała tego widowiska. Najważniejsze jednak jest to, że Portowcy zapewnili sobie utrzymanie w lidze.
Goście na prowadzenie wyszli tuż po pierwszym gwizdku sędziego. Szybka akcja, rozpracowanie szczecińskiej obrony i Maciej Bancewicz, mając przed sobą tylko bramkarza Dumy Pomorza kieruje piłkę do siatki.
Chwilę później znów w natarciu goście i podobna sytuacja, ale tym razem piłka przelatuje obok słupka. Nie minęła kolejna minuta a polkowiczanie przy biernej postawie obrony ponownie niepokoją Bartka Fabiniaka, niebezpieczeństwo zostaje jednak zażegnane. - Nie wiem czemu defensywa zagrała tak słabo w pierwszych minutach meczu. - mówił po spotkaniu trener Pogoni. - Można było odnieść wrażenie, że moi zawodnicy sami zapraszali gości do kontr. Na pewno jednym z takich powodów może być to, że Mateusz Szałek nie grał w ostatnich 2 meczach, a Marcin Dymkowski w 3. Również Bartek nie stał między słupkami. Stąd też może ta nerwówka. - dodał szkoleniowiec. Płatek narzekał także na kibiców, ale w tym wypadku nie tych z 12, bo piekiełko było puste. - Kibice nie pomagali nam, wspierają nas jeśli wygrywamy, a kiedy coś jest nie tak, to jest jedna wielka szydera. - skwitował.
Z minuty na minutę granatowo - bordowi przejmowali inicjatywę i zamykali gości na ich połowie. W 26 minucie przyniosło to skutek w postaci bramki. W pole karne dośrodkowywał Przemysław Pietruszka, a tam głowę przyłożył Daniel Wólkiewicz i na tablicy wyników pojawił się remis. W 32 minucie Portowcy rozgrywali rzut wolny tuż zza linii pola karnego, ale piłka trafiła w mur a dobitka wprost w ręce Sebastiana Szymańskiego. Po chwili swoją szansę miał słabo dysponowany w tym meczu Mateusz Szałek, jednak jego uderzenie z ostrego kąta nogami wybronił bramkarz gości, a 'tańczącej' w polu karnym piłki nie zdołał opanować Pietruszka. Tuż przed końcem pierwszej połowy na strzał z dystansu zdecydował się Akahosi, ale na posterunku był golkiper z Polkowic. Goście wyprowadzili jeszcze niebezpieczną kontrę i wszyscy udali się do szatni. Po zmianie stron Portowcy ruszyli do ataku. W 47 minucie Klatt przedostał się w pole karne rywala, dograł do Bartka Ławy, ale jego strzał obronił jeszcze bramkarz. Wobec dobitki Akahoshi był jednak bezradny. Japończyk podwyższył po kilku minutach. Na wysokości pola karnego odebrał piłkę obrońcom gości i podwyższył prowadzenie. Piłkarze Górnika nie czekali długo na swoją szansę. Odpowiedzieli w 53 minucie. Łukasz Tumicz, będąc w sytuacji sam na sam pokonał Fabiniaka. Kolejny gol padł po niespełna dziesięciu minutach. W zamieszaniu w polu karnym, piłkę wypluwa przed siebie bramkarz gości, dopada o niej Frączczak, futbolówka odbija się jeszcze od poprzeczki i wpada do siatki. Na siedem minut przed końcem spotkania, fatalny błąd popełnia Szałek, co skutkuje sytuacją sam na sam napastnika gości z Fabiniakiem. Pochodzący z Gryfina bramkarz wychodzi z tej sytuacji obronną ręką.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|