Pogoń na remis
![]() ![]()
Szczecinianie rozpoczęli spotkanie nieźle, dwukrotnie rzuty wolne na bramkę Podbeskidzia egzekwował dysponujący atomowym strzałem Piotr Petasz, jednak za każdym razem były one niecelne. Zaledwie po kwadransie gry granatowo - bordowi wyszli na prowadzenie. Ulubieniec szczecińskiej publiczności Olgierd Moskalewicz, wyłuskał futbolówkę spod nóg Rafała Jarosza i popędził z nią na bramkę gości. Mając sporo czasu i będąc w dogodnej pozycji przymierzył i piłka zatrzepotała w siatce. Kilka minut później mogło być 2:0, jednak po akcji Dziuba - Petasz, golkiper gości dobrze zachował się, broniąc strzał z bliska tego drugiego. Podbeskidzie skontrowało w 27 minucie, ale Matus posłał futbolówkę ponad bramką. Kilka minut później ponownie w akcji przyjezdni, którzy złamali obronę gospodarzy. W pole karne wrzuca Cienciała, do piłki wyskakuje Rocki, jednak ofiarna i skuteczna interwencja Pyskatego ratuje Pogoń przed utratą bramki. Ta jednak wisi w powietrzu...
Już w doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym piłkę w siatce umieścił Cienciała. Bramka do szatni. - Szkoda, ze straciliśmy bramki po takich głupich, własnych błędach. - żałuje Marcin Nowak. - Były to niewymuszone błędy i gdyby udało by się nam wybronić w tych sytuacjach, nie byłoby teraz mowy o remisie, a cieszylibyśmy się z trzech punktów. - przyznaje piłkarz Dumy Pomorza. Wydawało się, że po przerwie szczecinianie powróca na boisko pełni animuszu, a tymczasem to Podbeskidzie zaczęło dyktować warunki. Dziesięć minut po gwizdku rozpoczynającym drugą odsłonę spotkania goście wychodzą z groźną kontrą. Matawu podaje do Matusa, który próbuje zaskoczyć Pyskatego, w ostatniej chwili do piłki dopada jednak Woźniak i to on zażegnuje niebezpieczeństwo. Podopieczni Marcina Brosza z minuty na minutę się rozkręcają, nie mają jednak pomysłu na wykończenie kolejnych kontr. Portowcy przebudzili się w 62 minucie, ładnie współpracują ze sobą Rogalski i Prędota, ale nie potrafią znaleźć sposobu na bramkarza gosci. Pierwszy kontakt z piłką debiutującego w Pogoni, w meczu ligowym Krzysztofa Przytuły - udany. Piłkarz odebrał piłkę przeciwnikowi, przytomnie się obrócił i huknął w kierunku bramki, na posterunku jednak Merda. Dziesięć minut przed końcem meczu Cienciała i Bagiński w ekspresowym tempie wyprowadzają piłkę pod bramkę gospodarzy, cóż jednak z tego skoro dają się złapać na spalonym ... Sytuacja na boisku robiła się coraz mniej ciekawa i na trybunach zaczęły pojawiać się głosy, że Pogoń ten mecz może nawet przegrać. Ku zaskoczeniu i ogromnej uciesze zarówno sceptyków, jak i optymistów gospodarze trafili do bramki Podbeskidzia. Przytomnie w polu karnym zachował się Piotr Prędota, który wykorzystał nieporozumienie między bramkarzem a obrońcom, ubiegł obu i skierował piłkę do pustej bramki. W 90 minucie goście egzekwują rzut rożny, w zamieszaniu podbramkowym najpierw broni Pyskaty, piłka krąży koło bramki i w końcu Dancik 'ładuje ją' do siatki ustalając wynik spotkania.
�r�d�o: wlasne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|