Remis na ciężkim terenie
![]() ![]() Mecz ten można rozpatrywać pod wieloma względami. Szukając pozytywów nie trudno zauważyć, że wreszcie bramki strzelał napastnik, a od pierwszej minuty na boisku zagrał Daniel Małkowski. Kapitan Kotwicy wniósł wiele pozytywnego do gry drużyny, która w tym meczu szybko straciła dwie bramki. I ten aspekt można uznać za główny negatyw środowej rywalizacji.
Do straty pierwszej bramki tej rywalizacji trudno mieć pretensje. Wspomniany „Mały” próbował zablokować wślizgiem piłkę zmierzającą w kierunku bramki i skierować ją na rzut rożny. Kopnięta futbolówka uderzyła w rękę naszego zawodnika, a sędzia niczym posłuszny podwładny miejscowych pokazał na wapno. Czasem można zastanowić się, czy to poziom tych Panów jest tak słaby, czy może odpowiedni do ligi. Bo skoro sędziowie w meczach o wielką stawkę popełniają błędy, to czego można oczekiwać w polskim piekiełku.
Wracając jednak do bramek, przy drugim trafieniu defensywa zachowała się zbyt statycznie, by zapobiec pokonaniu Sobańskiego. I wówczas wydawało się, że Kotwica pójdzie na dno, ale nic z tych rzeczy. Cała naprzód i strzelamy bramki. Najpierw przytomnie asystował Pytlarz, który idealnie wyłożył piłkę Rusinkowi. Napastnik Kotwicy odblokował się, posyłając piłkę w dolny róg bramki Suchańskiego. Dokładnie w to samo miejsce futbolówka wpadła kilka chwil później. Tym razem asystę zanotował Stankiewicz, po którego strzale piłka wpadła pod nogi kołobrzeskiego napastnika. W drugiej odsłonie emocji nie zabrakło. Zabrakło jedynie postawienia kropki nad i. W końcówce obejrzeliśmy jedną dogodną akcje gospodarzy. Po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry, uderzana piłka obiła słupek i wpadła w dłonie Sobańskiego. Gospodarze przekonywali, że piłka minęła linię bramkową, ale sędzia tym razem był czujny. W odpowiedzi Kotwica wyprowadziła 3 kontrataki, z których dwa powinny zakończyć się bramkami. W pierwszej okazji Marciniak powędrował niepilnowany przez prawie pół boiska, by później w najwazniejszym momencie źle podać do Stróża. W innej dogodnej okazji 3 na 1 Kura chciał odegrać z pierwszej piłki, lecz się pomylił. Już w ostatniej akcji meczu Sawczuk urwał się lewą stroną, ale jego uderzenie w krótki róg z 14. metra wybronił bramkarz. Można śmiało stwierdzić, że wybrał gorsze rozwiązanie, ba na dalszym słupku czekało dwóch kolegów, którzy zapewne zadaliby ostateczny cios. Po meczu pozostaje niedosyt, jednak gdyby ktoś w 20. minucie przy wyniku 2:0 dla gospodarzy zaryzykował stwierdzenie, że Kotwa wywiezie punkt to zapewne zostałby wyśmiany. Piłkarze Tomasza Arteniuka pokazali zęba i waleczność, a to przed niedzielnym meczem bardzo pozytywnie nastawia.
�r�d�o: http://www.kotwicakolobrzeg.info/index.php?s=news&id=211
relacjďż˝ dodaďż˝: matti541 |
|