Martyna Łukasik po mistrzostwie: Ten zespół wiele przeszedł
Grupa Azoty Chemik Police z jedenastym mistrzostwem Polski w siatkówce kobiet. Żaden inny polski klub nie zdobył tylu złotych medali. Po opuszczeniu zespołu przez sponsora tytularnego tego sukcesu wcale mogło nie być. Zawodniczki jednak postawiły na swoim i nie uciekły z tonącego okrętu, a coraz więcej wskazuje na to, że gigant, jak się mówi o Chemiku jest już uratowany. - Patrząc na ten zespół, ile przeszedł, cieszy jeszcze bardziej ten fakt, że mamy ten złoty medal - oceniła po spotkaniu bohaterka, zdobywczyni meczbola, Martyna Łukasik. Więcej w materiale poniżej, także o jej przyszłości w Policach.
Na początek kieruję do was wielkie gratulacje. To, co się wydarzyło, może poza początkiem, który nie był do końca po waszej myśli, było niesamowite. Liczy się to, co na końcu. Jest 11. mistrzostwo Polski dla Chemika Police. Jak pani ocenia to spotkanie?
- Na pewno po raz kolejny i to będę podkreślać, pokazałyśmy siłę tego zespołu. Obojętnie która dziewczyna nie weszła na boisko, to dawała super zmianę. Tak było też w poprzednich spotkaniach. Cieszy fakt, jak kompletnym zespołem byłyśmy w tym sezonie. Każda, która wchodziła, dawała bardzo dużo pozytywnych emocji i pozytywnej gry. Patrząc na ten zespół, ile przeszedł, cieszy jeszcze bardziej ten fakt, że mamy ten złoty medal. Rysice poprawiły przyjęcie, lepiej zagrywały. Ten pierwszy set dokładnie to pokazał i to rzeszowianki go wygrały. - Tak. Musiałyśmy trochę zmienić pewne nasze zagrania po tym pierwszym secie. Wydaje mi się, że włączyłyśmy przede wszystkim trochę więcej agresywności. Ale wiedziałyśmy, że rzeszowianki tego meczu nie odpuszczą. To była ich ostatnia szansa, żeby coś ugrać w tym sezonie. To też pokazały. Sądzę, że to było najbardziej wymagające spotkanie z tych trzech meczów, które z nimi zagrałyśmy. Koniec końców to my cieszymy się z tego złota. Nie mogłabym być bardziej szczęśliwa. Zapytam o tę końcówkę. To pani zdobyła punkt, który oznaczał koniec zawodów. Za chwilę o o wideoweryfikację poprosił trener Stephane Antiga. Co pani wtedy czuła, było jakieś zwątpienie, czy to faktycznie jest koniec? - Nie, ta ostatnia piłka i challenge wzięty przez Antigę to było bardziej wybłaganie tego, co się mogło wydarzyć. Była pewna, że w tej akcji wszystko poszło tak, jak miało pójść, że zrobiłyśmy wszystko zgodnie z planem, że nie przydarzył się nam żaden błąd. Tak też było. Wygrałyśmy to, a ten challenge nie miał żadnego znaczenia. Wiedziałyśmy, że to mistrzostwo jest już nasze. Przeżyliśmy prawdziwy najazd kibiców. Tak jakby wyczuli, że to będzie ten dzień, który zdecyduje o mistrzostwie. - Tak, zdecydowanie. Kibice przyszli bardzo licznie. Cieszy fakt, że mogłyśmy cieszyć się z tego mistrzostwa, 11. mistrzostwa przy naszej publiczności. Wspierali nas bardzo mocno, bardzo dobrze. Cały czas było ich słychać. To na pewno też nam pomogło, żeby wynik był taki, jak na końcu. Chciałem zwrócić uwagę, że nikt nie opuścił hali przy waszej koronacji, a było już po północy. - Kibice, którzy przyjeżdżają na nasze mecze, są cały czas z nami. Ani na chwilę nie zwątpili. To było coś wspaniałego. Także jeszcze raz dziękuję wszystkim kibicom za to, że od początku do końca w nas wierzyli i na pomagali. Kończy pani karierę w klubie z Polic. Czego teraz pani życzyć w dalszej karierze? - Mogę skomentować to pomidorem.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|