Kotwica ukarana walkowerem? Prezes Pomorzanina: Innej opcji nie widzę
Najpierw Kotwica Kołobrzeg wycofuje się z Pucharu Polski, później pod presją Urzędu Miasta zmienia decyzję, ale wydaje się, że za późno.
W poniedziałek ZZPN najprawdopodobniej ogłosi, że walkowerem wygrywa Pomorzanin Sławobrzeże, czyli klub występujący w koszalińskiej klasie okręgowej. Czy mówimy o wstydzie na całą Polskę, względnie zwykłej kompromitacji? A może o całkiem zrozumiałej decyzji w związku z zagmatwanymi przepisami? Sprawa nie jest jednoznaczna, medal ma dwie strony, lecz jednego nie da się ukryć na pewno - Kotwica znów zszargała swój wizerunek, a kibice tracą cierpliwość.
Na początku uporządkujmy kilka spraw:
Kotwica szykuje się na kolejną rewolucję, z klubu odchodzą najważniejsi zawodnicy. Kotwica przez lata zawaliła szkolenie młodzieży, przez co dziś nie ma żadnego zaplecza (dopiero tworzy się drużyna rezerw). Polski Związek Piłki Nożnej zdecydował, że w tej rundzie Pucharu Polski zagrać mogą jedynie gracze, którzy byli w klubie w trakcie poprzedniego sezonu. Kotwica posiada w kadrze dziewięciu zawodników, którzy mogliby wystąpić w Pucharze Polski. Kotwica wycofuje się z Pucharu Polski. Urząd Miasta i wywierający presje kibice mówią: nie nie, coś tu jest nie tak, macie grać. Kotwica decyduje się łaskawie wyjść na boisko. Pomorzanin mówi jednak, głosem prezesa, że nie ma takiej opcji. Oddajmy głos sternikowi sławoborzan, Tomaszowi Śmigasiewiczowi: - Nikt z Kotwicy się z nami nie kontaktował. Dostaliśmy w czwartek pismo ze związku, że mecz został odwołany. Czekamy na poniedziałkową decyzję ZZPN-u. Poniedziałkową? Czyli w weekend z Kotwicą na pewno nie zagracie? -Mecz jest odwołany, policja jest odwołana. Będziemy czekali na decyzje związku, nie ma innej opcji. Też mamy teraz problemy kadrowe: mamy chłopaków, którzy pracują w Gdańsku, mamy zawodnika, którzy miał specjalnie na ten mecz przyjechać z Norwegii. I wszyscy zostali w pracy, więc nawet gdybyśmy chcieli grać, to teraz my byśmy ucierpieli. A przecież dostaliśmy w czwartek pismo. Wyraźnie napisano: mecz jest odwołany. Prawnie decyzje podejmie w poniedziałek na zarządzie związek. Podejrzewam, że będzie walkower. Na sto procent. Innej opcji być nie może. Z tego co mi wiadomo, Kotwica się wycofała, a to, że teraz ma jakieś problemy? Nikt do mnie nawet nie dzwonił, nie informował. My ich poinformowaliśmy, że mecz miał odbyć się bez kibiców, bo tego wymagała od nas sytuacja z koronawirusem. Przygotowaliśmy policję, wydelegowaliśmy pracowników, którzy cały tydzień przygotowywali boisko, urząd gminy również był w gotowości. W czwartek związek poinformował nas, że Kotwica jednak nie przyjedzie, bo wycofuje się z rozgrywek. Takie mamy pismo, na stronie również pojawiła się decyzja o walkowerze. Ale wiadomo - oficjalnie decyzja zostanie podjęta w poniedziałek, gdy zbierze się zarząd. Sytuacja jest dla mnie zero-jedynkowa. - Faktem jest, że Kotwica nie chciała grać, a po presji - głównie z Urzędu Miasta - nagle zdecydowała się, że wyjdzie na boisko, co wygląda mało poważnie. - Trochę czekaliśmy, policja do końca wydzwaniała, czy w końcu zagramy u siebie, czy może moglibyśmy przenieść mecz do Kołobrzegu. Chcieliśmy grać u siebie. Nie oszukujmy się - dla nas, dla klubu z klasy okręgowej, to byłoby święto. Czekaliśmy na ten mecz od momentu losowania. Większość z nas jeździ na mecze Kotwicy, jesteśmy kibicami tego klubu. A teraz takie coś... Nawet nas nie poinformowali. Ale pismo ze związku jest, meczu nie będzie. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Nawet gdybym chciał, to musiałbym ściągać chłopaka z Norwegii, ludzi z Gdańska z pracy. Wszyscy mieli przyjechać w czwartek na ostatni trening, a tu takie coś. Sami sobie naważyli piwa, więc niech teraz nie przerzucają na nas, czy my chcemy, czy nie chcemy. Skoro Kotwica wysłała pismo do ZZPN-u, a ZZPN poinformował nas, to sprawa jest jasna. ** Nie jest więc sensacją, że „Perła Bałtyku” wycofuje się z Pucharu Polski. Przepisy nie dostosowały się do pandemii i zmian w klubach - to jest sprawa jasna. Jednak znamienne, że jedyną drużyną, która wycofuje się z rozgrywek (zostańmy przy tym sformułowaniu, bo tak było jeszcze w czwartek) jest właśnie jeden z najgorzej zarządzanych klubów na szczeblu profesjonalnej piłki (przyjmując, że trzecia liga to, w wielu przypadkach, profesjonalna piłka). Trudno dziwić się reakcji kibiców. A ci wydają się mocno rozwścieczeni. Nie dość, że widzą, jak jest zarządzany klub, to jeszcze o przełożeniu meczu dowiadują się z mediów, bo na stronie i fanpage klubu cisza. Zresztą o zmianie filozofii - na razie tylko na papierze, bo z Adamem Dzikiem za sterami i Andrzejem Grajewskim wydzwaniającym po klubach i wciskającym Kotwicy piłkarzy za solidną premię różnie może być - również dowiedzieli się z mediów. A nawet lepiej! Dyrektor Kotwicy, który miał wprowadzić nową jakość w kontaktach z kibicami, wypowiedział się dla ligowca, a dla oficjalnej strony nie znalazł czasu. Oczywiście, Michał Wojtowicz stara się postawić na nogi kołobrzeskie szkolenie i za to gratulacje, ale pozostałe sprawy lepiej przemilczeć. Dziś wielu kibiców mieszkających poza miastem wybrało się do Kołobrzegu, by jutro obejrzeć mecz. Nikt nie raczył poinformować ich z wyprzedzeniem, że spotkanie się nie odbędzie. Zresztą do teraz nie podano żadnej informacji. Nawet MKP Szczecinek, który ma jutro zagrać w Kołobrzegu sparing, zastanawia się, czy jest sens jechać, skoro w Kotwicy takie zamieszanie. - To mamy jechać na ten sparing jutro czy nie?! Zresztą pogoda ładna, więc w razie czego będzie co robić nad morzem - taki wpis zamieścił na oficjalnym profilu na Twitterze zarząd klubu. I tak to leci w tym Kołobrzegu, a co najbardziej znamienne - temperatura rośnie, lecz Adam Dzik nie ma sobie nic do zarzucenia. Zawsze źli są piłkarze, dziennikarze, kibice. Nigdy prezes, który ani razu nie przyznał się do błędu. Najwyraźniej dwa i pół roku to zbyt mało, by uporządkować zaplecze i poprawić zarządzanie. Nie mogą dziwić komentarze, które kibice zamieszczają na przeróżnych stronach (pisownia oryginalna): - Panie Prezesie,czy wystarcza panu milion zł., aby stabilizowac sklad a nie dokonywac kolejnych rewolucji kadrowych..Prze ciez to jest obciach hla miasta, aby oddac walkower dla okregowki.Czas najwyzy aby skonczyc z tym kabaretem nawet jesli uda sie Wam cos zalatwić. .! sierpnia 3 liga, a druzyna w rozsypve.Tłumac zenie Cowidem bez sensu.Pytanie dlaczego tak mieszcie co roku w kadrze?Dlaczego nie chca tu grac zawodnicy?Dlacz ego marotrawicie miejskie i sponsorow pieniadze i wasze, własne - Wywalcie tego pseudoprezesa kolejnego już Panie Nemec dziwię się panu ,że pan tu chce jeszcze być apaluje do władz miasta nie dawajcie hajsu już więcej na ten badziew przeznaczcie ten milion z kotwicy na inne ważne inwestycje jak nowe miejsca parkingowe.To obciach i żenada pan Panie prezesie rozwala drużynę non stop żeby nie mieć zawodników na puchar Polski z okręgówka .Rozwiązał pan rezerwy i nie ma kim uzupełnić drużyny .Niech się zajmie swoim biznesem i nie wtrącaj się Pan piłki - To są wszystko układziki i na tym polega cały Kołobrzeg... - Wszyscy winni tylko nie Pan Prezes... Taczka i do siebie !!! Teraz pytanie, czy w Kołobrzegu może być lepiej? Osobiście zdanie nie zmieniam - dopóki w klubie będzie Adam Dzik, nie zmieni się nic. A jeszcze pomaga mu Andrzej Grajewski, który już zimą wyciągnął od Kotwy solidną pensję za swoje transfery. Oczywiście można dążyć do zmian, patrzeć zarządowi na ręce, lecz o to trudno, co pokazało minione sześć miesięcy. Gdy Kotwica Kołobrzeg - oczywiście nie za pośrednictwem własnej strony, o wszystkim trzeba było dowiedzieć się z mediów - ogłosiła, że zmienia filozofię budowania drużyny, większość reakcji sympatyków klubu stanowiły te pozytywne. Tak to zwykle z kibicami bywa - od ściany do ściany. W styczniu pojawia się mocny artykuł o klubie, jest atak na zarząd i chęć rewolucji. W lutym posłuchało się kilku teorii spiskowych i pustych słów prezesa, były ataki na piszących dziennikarzy. W maju usłyszało się o cięciu kosztów i stawianiu na młodych, była wręcz euforia. W styczniu klub nie jest w stanie skompletować kadry i musi oddać walkowera grającemu w klasie okręgowej Pomorzaninowi Sławobrzeże, pojawiają się wpisy znane ze stycznia. Czyli „Dzik won” i tak dalej. Ale tak reagują kibice w całej Polsce, którzy czują przywiązanie do klubu. Trochę to irytujące, może nawet śmieszne, ale w porządku - tak bywa. To nie kibice są winni sytuacji, w jakiej znalazł się klub. Winny jest Adam Dzik i głównie on, jednak chciałbym również zwrócić uwagę na lokalne media. Trzeba to powiedzieć jasno - kołobrzeskie media nie napiszą złego słowa o Kotwicy i o Dziku. Trochę z powodu tego, że, taka jest specyfika lokalnych mediów, zależnych od polityki, nieskorych do podejmowania ważnych tematów i bojących się stracić dojścia, trochę z powodu tego, że dziennikarze są cholernie słabi i bezbarwni, więc najchętniej ograniczają się do suchych relacji z meczów i konferencji prasowych. A jak już jest jakaś ważna konferencja prasowa, jak ta słynna w której brałem udział, to wolą zadawać miałkie pytania o okres przygotowawczy (nikt nie powie o tym nic ciekawego oprócz oklepanych formułek, rany), zamiast drążyć temat, który interesuje ludzi. Dlatego wciąż uważam, że projekt z prezesem Dzikiem za sterami nie ma prawa wypalić. Przecież dosłownie przed chwilą Petr Nemec przekazał jednemu z piłkarzy, że widzi go w pierwszym składzie w przyszłym sezonie, ale ten nie wiedział, na czym stoi, bo nie mógł skontaktować się z Dzikiem od czterech miesięcy, więc chciał się stamtąd wyrwać jak najszybciej, co zresztą zrobił. Tym samym widzimy, że pewne rzeczy jak leżały, tak leżą. A Kotwica wycofując się z Pucharu Polski, rozgrzała do czerwoności sporą część swoich sympatyków. I nie tylko ich. Norbert Skórzewski
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: norbert1998 |
|