Koszykarze prowadzeni przez trenera Kamila Sadowskiego przegrali z Anwilem Włocławek 62:78. Najlepszym strzelcem był Daniel Wall, autor 11 punktów.

Faworyt tego meczu mógł być tylko jeden. Koszykarze z Włocławka grają coraz lepiej, a ich pozycja w tabeli odzwierciedla ambicje i formę zespołu. Co więcej, Anwil wygrał dziesięć z jedenastu rozegranych spotkań przed własną publicznością, co jest najlepszym wynikiem w Polskiej Lidze Koszykówki. Koszalinianie nie byli skazywani tego dnia na pożarcie, bo w końcu w swoim ostatnim spotkaniu pokonali Polski Cukier Toruń, który przez kilkanaście kolejek zajmował pozycję lidera. Biało - niebieskich czekała jednak ciężka przeprawa, a do podjęcia walki ze świetnie dysponowanym rywalem potrzeba było niemal idealnego meczu.

Słabe początki:

Już od samego początku koszykarze Anwilu „usiedli” na podopiecznych trenera Kamila Sadowskiego, którzy czuli się niekomfortowo przy takim obrocie spraw. Włocławianie wymuszali straty oraz bez problemu zbierali piłki na atakowanej desce. W rezultacie oddali 6 rzutów więcej od Akademików po pierwszej połowie. Sytuacja nie wyglądała lepiej na początku trzeciej kwarty, gdy gospodarze po zaledwie dwóch minutach powiększyli swoją przewagę do siedemnastu „oczek”.

Wszystko zaczynało się od obrony:

Koszykarze prowadzeni przez trenera Igora Milicicia bronili w drugiej kwarcie strefą, która sprawiała spore problemy koszykarzom AZS. Wybiegający z pierwszej linii obrony Łączyński przechwytywał kolejne podania Akademików, którzy w ten sposób dawali gospodarzom okazje do łatwych punktów w kontrze. Po drugiej stronie biało - niebiescy również podkręcili tempo w obronie, biegali żwawiej i byli agresywniejsi, co przynosiło wymierne efekty, w postaci kolejnych nieudanych akcji Anwilu.

Szwankowała skuteczność:

Na wstępie należy docenić dobrą obronę Anwilu, która zmuszała Akademików do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Gdy jednak koszalinianie znaleźli trochę miejsca i przestrzeni oraz zdołali oszukać włocławską defensywę, to zawodziła skuteczność. Głównie w rzutach dystansowych, które nie wpadały ani w kontrach, ani w atakach pozycyjnych. To samo tyczyło się niestety rzutów osobistych.

Imponująca seria Akademików:

Marcin Nowakowski trafił z dystansu niemalże równo z syreną wieszczącą koniec trzeciej kwarty. Za przykładem rozgrywającego AZS poszedł... kolejny rozgrywający - Remon Nelson. Amerykanin również trafił zza linii 6,75m, a po chwili po udanej akcji w obronie był faulowany pod koszem Anwilu. Dziesiąty punkt z rzędu bez odpowiedzi włocławian zdobył Curtis Millage, który znalazł się w sytuacji sam na sam z koszem. Ta seria w czwartej kwarcie pozwoliła biało - niebieskim zbliżyć się do Anwilu na dystans ośmiu „oczek”. Niestety gospodarze po kolejnych akcjach powiększyli swoją przewagę.

Anwil Włocławek - AZS Koszalin 78:62 (23:15, 19:16, 17:13, 19:18)

Anwil: Nemanja Jaramaz 17, Toney McCray 13, Paweł Leończyk 11, Josip Sobin 11 (10 zb.), Michał Chyliński 9, Fiodor Dmitriew 8, James Washington 6, Kacper Młynarski 3, Kamil Łączyński 0, Mateusz Bartosz 0, Rafał Komenda 0

AZS: Daniel Wall 11, Remon Nelson 10, Darrell Harris 10 (12 zb.), Piotr Stelmach 9, Curtis Millage 8, Kenny Manigault 5, Jakub Zalewski 3, Igor Wadowski 3, Marcin Nowakowski 3, Kevin Johnson 0, Przemysław Wrona 0, Artur Pabianek 0

�r�d�o: AZS Koszalin