Oczko zamiast trzech
Stargardzianie mogą czuć niedosyt po wizycie w Tarnobrzegu. Podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego podzielili się punktami z miejscową Siarką. Przed meczem gości w ciemno wzięliby jeden punkt. Po spotkaniu mogą czuć niesmak, bowiem zmarnowali kilka dobrych sytuacji, które mogły im pozwolić wywalczyć cenny komplet punktów. Wobec wygranej Puszczy Niepołomice strata Błękitnych do czwartego miejsca wzrosła do pięciu punktów.
Przyjezdni już na początku meczu poważnie zagrozili bramce miejscowych. Najpierw z bliskiej odległości znacznie przestrzelił Bartosz Flis, a chwilę później tuż obok słupka strzelił Wojciech Fadecki. Obrona Siarki grała niepewnie i nie mogła liczyć na chwilę odpoczynku. W 16. minucie znów nieznacznie spudłował Wojciech Fadecki. Chwilę później Karola Dybowskiego uratował słupek, po tym jak ostemplował go Mateusz Czapłygin. Gospodarze nie mieli wielu sytuacji. Bliski szczęścia był Radosław Sylwestrzak, który przewrotką próbował pokonać bramkarza Błękitnych. Dobrym przeglądem pola popisał się w 25. minucie Daniel Koczon, który zauważył, że Przemysław Wróbel jest za bardzo wysunięty z bramki. Na szczęście dla przyjezdnych jego strzał minął światło bramki. Stargardzianie bardzo mocno pracowali w ofensywie, lecz nie potrafili udokumentować swojej przewagi golem.
Tuż po przerwie błędnie z bramki wyszedł Przemysław Wróbel. Bramkarz gości naprawił jednak swoją pomyłkę i w ostatniej chwili zatrzymał strzał Mateusza Czyżyckiego. W 53. minucie w końcu swego dopięli stargardzianie. Wszystko zaczęło się od rzutu z autu i zagrania z pierwszej piłki Bartosza Flisa do Rafała Gutowskiego. Drugi z wymienionych ładnie pociągnął do końcowej linii i płasko podał na okolicę piątego metra. Tam bez zastanowienia prawą nogą bramkarza gospodarzy pokonał Patryk Skórecki. Po godzinie gry stargardzianie powinni prowadzić 2:0, ale do pustej bramki nie trafił Bartosz Flis. W porę Pawła Lisowskiego uprzedził także Karol Dybowski. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na gościach w 81. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę do bramki skierował Jan Grzesik, choć rozpaczliwie interweniujący Przemysław Wróbel protestował, twierdząc, że piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Bohaterem Błękitnych mógł zostać Robert Brzęczek, lecz jego strzał zza szesnastki nieznacznie minął okienko bramki.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|