Sukces i porażka Ostatnie tygodnie zmieniły obraz Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin. Wielu sympatyków nie będzie w stanie zapomnieć wielkiej szansy jaką miała w tym sezonie Duma Pomorza. Rozgrywki dobiegają końca i obok dużego rozczarowania czuć także ulgę. Portowcy pod wodzą Kosty Runjaicia dokonali historycznego sukcesu - w drugim sezonie z rzędu wywalczyli medal mistrzostw Polski. Minął rok i widzimy jak bardzo zmienił się smak tego krążka. Ten z 2021 był wyczekany. Po dwudziestu latach przerwy znów zobaczyliśmy Portowców na ligowym podium. Po wielu bardzo trudnych czasach i zawirowaniach w szczecińskim klubie. Bolesnego spadku z ekstraklasy w 2003 roku, kiedy szczecinianie przegrywali z Górnikiem Zabrze 9:0. Największego upadku zespołu, 26 maja 2007 roku kiedy to Pogoń przegrała u siebie z GKS-em Bełchatów 2:0 i na ponad 5 lat zniknęła z ekstraklasy. Żmudnego powrotu na salony od czwartej ligi, drugiej i trudach pierwszej, kiedy to droga wiodła przez niechlubną porażkę z Olimpią Elbląg. Jak wiemy powroty bywają bardzo trudne, o czym dziś wiedzą także w GKS-ie Katowice (spadek w 2005 roku), Ruchu Chorzów (spadek w 2017 roku), Widzewie Łódź (spadek w 2014 roku) czy ŁKS-ie Łódź (spadek w 2012 roku/awans w 2019 i ponowny spadek w 2020). Te zasłużone marki wciąż czekają. Pięć lat czekania na ekstraklasę mimo wszystko bolało, nawet przy siedemnastu obecnie Gieksy. Powrót przyszedł, „beniaminek” uratował się w 2013 roku i został w niej do dnia dzisiejszego. Sezony z podziałem na grupy zrobiły się męczące, a te w grupie mistrzowskiej oznaczały wakacje. Miał je zakończyć Maciej Skorża, ale przygodę w Szczecinie zakończył z Pogonią na dnie. Pożar ugasił Kosta Runjaić. Nie uwierzę, że ktoś w dniu jego debiutu 17 listopada 2017 roku i porażce z Wisłą Kraków 1:0 pomyślał o nim jako o trenerze, który spędzi z Dumą Pomorza kolejne 4,5 roku. To on dał Pogoni pierwsze podium po 20 latach, choć po drodze nie brakowało zwątpienia. Szanse na tytuł mistrzowski rok temu też były. Pogoń przezimowała ze stratą tylko punktu do lidera to zdecydowanie szybciej straciła nadzieje i szanse, niż w bieżących rozgrywkach. Medal z 2021 roku choć brązowy, po tych wszystkich latach smakował dobrze. Krążek z tego sezonu także jest sukcesem. Pucharowa gablota Pogoni świeci pustkami. Klub w swojej kolekcji ma zaledwie pięć medali. Dwa z nich 74-letnia Duma Pomorza wywalczyła w ciągu ostatnich dwóch sezonów. Tego w historii klubu jeszcze nie było. Kosta Runjaić pomógł w utrzymaniu oraz zbudował naprawdę solidne fundamenty. Jego ostatnie tygodnie w klubie pozostawią jednak rysę na szkle. Wydaje się, że rozłąka to właściwa decyzja, bo coś w tej współpracy się wyczerpało. Czego zabrakło? Po pierwsze prowadzenie w meczu. 1231 minut jak można sprawdzić w statystykach - najwięcej w całej lidze. Niestety za często utracone w końcówkach. Tutaj mała lista: 2. kolejka Warta Poznań - gol na 1:1 stracony w 84. minucie (-2 punkty) 6. kolejka Lech Poznań - gol na 1:1 stracony w 93. minucie (-2 punkty) 7. kolejka Radomiak Radom - gol na 1:1 stracony w 90. minucie (-2 punkty) 18. kolejka Górnik Zabrze - gol na 2:2 stracony w 87. minucie (-2 punkty) 25. kolejka Cracovia Kraków - gol na 1:1 stracony w 95. minucie (-2 punkty) Doliczając do tych spotkań zmarnowaną setkę Piotra Parzyszka z końcówki meczu z Rakowem i domowy remis z Cracovią, gdzie gol na 1:1 padł nieco wcześniej bo w 78. minucie Pogoń straciła aż czternaście punktów w samych końcówkach. Po drugie wiosenne mecze z Lechem i Rakowem. Kolejorz w Szczecinie wygrał zdecydowanie za łatwo, a Pogoń zagrała bojaźliwie i bez pomysłu. Był to na pewno jeden z najgorszych pojedynków w tym sezonie. Z Rakowem było dużo lepiej. Być może zabrakło trochę szczęścia, skuteczności przy stanie 1:0 po przerwie czy 1:1. Finalnie skończyło się bez punktów. Do tych dwóch spotkań dorzuciłbym jeszcze jeden kluczowy wiosenny pojedynek. Domową porażkę z Wisłą Płock, gdzie Pogoń jak to miało często miejsce szybko straciła prowadzenie, ale tym razem także komplet punktów. Możemy tutaj wspominać niewidzialną rękę Dušana Lagatora. Bardziej skupiłbym się jednak na niewidzialnej dobrej grze Pogoni w tamtym spotkaniu. Trzecim powodem jest brak klasowego egzekutora. Z jednej strony bez typowego snajpera Portowcy są drugą ofensywną siłą ligi, a Luka Zahovič zdobył 10 goli co jak na polskie warunki jest niezłym wynikiem. Z drugiej strony Słoweniec zaliczał przestoje, Pogoń marnowała okazje podbramkowe, a gol i ponad 1000 minut na ligowych boiskach udowodniły, że wypożyczenie Piotra Parzyszka było bardzo dużym niewypałem. Trafił on bez problemu do galerii sław, na półkę obok Michálisa Maniása czy Soufiana Benyaminy. Widząc Marcina Robaka ostatnio we Wrocławiu znów mogliśmy naprawdę zatęsknić. Zabrakło pewnie jeszcze innych elementów, ale w mojej ocenie te trzy były kluczowe, a szczególnie ten pierwszy. Być może jeszcze jeden czy dwa solidne transfery zimą, większa odwaga w kilku spotkaniach i dziś to Szczecin, a nie Poznań mógłby świętować. Być może zawiodło zamieszanie związane z pracą Kosty Runjaicia w Szczecinie. Zostanie czy nie? W końcu kiedy ogłosił odejście, mogło to rozbić zespół. Na pewno nie zostało dla niego obojętne. Ostatnie tygodnie i spekulacje związane z jego pracą w Legii Warszawa też nie pomogły. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że coś jest na rzeczy. Tymczasem szkoleniowiec zaklina rzeczywistość. Wierzę, że w Szczecinie nie zatęsknimy za Kostą Runjaiciem. Nie jest to jednak złośliwość. Mimo ostatnich zawirowań, w dłuższej perspektywie zapisał się on bardzo dobrze w historii klubu. Patrząc przez pryzmat częstych zmian w poprzednich latach, współpraca układała się naprawdę dobrze. Nic nie może jednak wiecznie trwać, jak śpiewała Anna Jantar. Liczę jednak, że Pogoń będzie w stanie zrobić kolejny krok. Poprawić mentalność, wzmocnić kadrę i rozwinąć się jeszcze mocniej. Kurs, który obrał klub jest właściwy, ale zmiany to niepewność na horyzoncie. Wiara jest w nas... |
|